piątek, 23 listopada 2012

CDW - Co do wina? Hummus.

W 2010 roku ponad trzystu libańskich kucharzy pobiło rekord Guinnessa na największy talerz hummusu. Łącznie wymieszali siedem ton ciecierzycy, dwie tony pasty sezamowej, sok z dwóch ton cytryn i siedemdziesiąt kilogramów oliwy z oliwek. Bicie rekordu miało dodatkowy wymiar - Libańczycy zdetronizowali Izrael, który oskarżają o zawłaszczenie ich narodowej potrawy, którą ci drudzy masowo eksportują. Takie tam smaczki z Bliskiego Wschodu, gdyby Liban był członkiem UE, zastrzegłby hummus jako produkt regionalny i cześć. Niczym Grecy ser feta...

Do przygotowania tej potrawy potrzebne są:
puszka ciecierzycy (cheak peas) - ciecierzyca dostępna jest w każdym markecie
łyżka pasty sezamowej tahini (mielone ziarna sezamu)
sok z połowy cytryny
dwa ząbki czosnku
oliwa z oliwek
Wszystkie składniki blenduje się na gładką masę stopniowo dolewając oliwę z oliwek.
Podaje się ja z chlebkami pita lub bagietką, przybiera zaś listkami kolendry, pietruszki, owocem granaru, kroplami oliwy oraz mieloną papryką.

Znów w Langwedocji, tym razem w dół sosnowymi zboczami.

 

 

Faugères La Côte des Pins,

Faugères, Languedoc,

Lorgeril,

Syrah, Grenache, Carignan.

 

Mielżyński, 39 złotych, bardzo polecam.

 
Zgodnie z zasadą piątek bez wina nie jest piątkiem (staram się nie stosować tej zasady względem innych dni tygodnia) zaopatrzyłem się w tę butelkę. Mam słabość to tego producenta, wszystkie pite przeze mnie wina Lorgeril były bardzo dobre. Tak było też tym razem. Kolor ciemny, z granatowymi refleksami. W nosie na bogato:) dużo owocowych nut - czereśnie, owoce leśne, czarna porzeczka. Pojawiają się też aromaty przypraw oraz intensywny zapach sosnowej żywicy. W smaku owoce i goryczka – kakao i lukrecja. Taniny z tych miękkich, a w końcówce pojawia się zdecydowany i nadający całości charakteru alkohol. Wino bardzo w stylu CdR, a bonus w postaci leśnych akcentów nadaje mu bardziej śródziemonomorski charakter. Żal mam tylko o to, że aż trzy kieliszki wypiła mi teściowa.




wtorek, 20 listopada 2012

CDW - Co do wina? Tapenade.

 

 

Tapenade, pasta oliwkowa rodem z Prowansji.


Używając polskiej nomenklatury, tapenada jest najprostszą przekąską, jaką można podać do wina. Uniwersalna, prosta w przygotowaniu i przepyszna. Sam region natychmiast przywołuje obrazy lawendy i mieszanki ziół. Kuchnia Prowansji słynie zaś z prostoty, umiłowania oliwy, owoców morza, w szczególności zas sardynek. Z tego rejonu wywodzą się aioli, bouillabaisse, ratatouille i właśnie tapenade. Wina z AOC Côtes de Provence, to głównie rose z Mourvèdre, jako że rose praktycznie nie pijam, po dobrą butelkę wybrałbym się troszkę na zachód lub północ.
 
Do przygotowania tapenade potrzebujemy:
- słoik czarnych oliwek
- garść kaparów
- dwa, trzy ząbki czosnku
- sok z połowy cytryny
- oliwa z oliwek
 
Najszybciej uporamy się z robotą korzystając z blendera. Wszystkie składniki miksujemy, dolewając stopniowo oliwę. Stopień zmiksowania - średni, taki, żeby widać było kawałki poszczególnych składników. Przekładamy w miseczki i odstawiamy w chłodne miejsce na godzinę, dwie żeby się przegryzła.
 
Podajemy z tostami, grzankami, bagietką, chlebkami pita lub nawet krakersami. Wino? Z wyjątkiem słodkich, pasować będzie każde. Ale, żeby pozostać w konwencji, najlepiej sięgnąć na coś śródziemnomorskiego. Czerwona Langwedocja, Cotes du Rhone, hiszpański Monastrell. Tak, żeby w kieliszku czuć było słońce.. Idealne połączenie!

czwartek, 15 listopada 2012

Riesling Classic - doliny Renu, wyżyny smaku.

 

Riesling Classic 2011

Weingut Krughof, Rheinhessen

Krughof Terroir Edition


Zakup własny, 3 Euro, bardzo polecam.

 



Karton Rieslinga kupionego bezpośrednio w winnicy topnieje niepokojąco szybko. Kolejna butelka osiągnęła pożądaną temperaturę w lodówce i po chwili zrosiła zimnem kieliszki. Pierwszymi nutami, które wyczułem były wyraźne, karmelowe aromaty dojrzałego melona miodowego. Dopiero gdy wino trochę odpoczęło pojawiły się silne zapachy zielonego jabłka, cytrusów, rabarbaru. W smaku, z racji młodości, cierpkie, mocno owocowe, z wysoką kwasowością i dość mocnym alkoholem. Jak to Riesling, mocno ściąga usta, silnie odświeża i uwodzi niuansami. Dwie trzy butelki potrzymam kilka lat. Jestem bardzo ciekaw, czy ta ledwie wyczuwalna nutka nafty, wybrzmi za jakiś czas z pełną mocą oktanów.

Złoty medalista z Dao.



Barão de Vilar

DAODOC 2010

Touriga Nacional, Tinta Roriz

  
Mielżyński, 32 złote, bardzo polecam.






W dniu, w którym Magazyn Wino wręczał swoje Grand Prix, kilka godzin przed uroczystością wziąłem do ręki tę butelkę. Kupiłem i trafiła na półkę. Na obiad był kurczak i wymagał czegoś w lżejszych rejestrach. Dziś, gdy kurz po gali już opadł, otworzyłem medalistę w spokoju i przez kilka godzin rozkładałem go na czynniki pierwsze. NIGDY nie powiedziałbym, że to wino kosztuje trzydzieści złotych. Powinno startować w zupełnie innych kategoriach wagowych i cenowych. Pierwsze nuty - wędzony susz owocowy i czekolada. Postanowiłem przelać do karafki. Po chwili pojawiły się kolejne akcenty, czerwone i leśne owoce, bardzo dużo wanilii i eukaliptus (aż kręci w nosie). W ustach mocno owocowe i mocno beczkowe. Pojawia się smak wiśni w czekoladzie. Wino rozbudowane, harmonijne i pięknie ewoluujące w kieliszku
Poważny to zawodnik. Zaskoczył mnie wielością współbrzmiących smaków i aromatów i tym jak zmieniał się w kieliszku wraz z upływem czasu. Jedyne co mógłbym mu zarzucić, to ta intensywna wanilia. Z czasem stała się odrobinę męcząca. Niemniej, złoto zasłużone a relacja ceny do jakości kapitalna. Warto zrobić zapasy.

niedziela, 11 listopada 2012

Boskie równiny - Plan de Dieu, Cotes du Rhone Villages.



Cuve Prestige

Notes du Rhone Villages

Plan de Dieu 2011


Lidl, 14,99 bardzo polecam.

 


W Poznaniu trudno jest kupić sensowne Cotes du Rhone poniżej 50 złotych. Bardzo lubie wina z okolic Avignonu, tak więc informacja o tym, że w francuskiej ofensywie Lidla, oprócz drogich Bordeaux, znaleźć można też tanie wina znad Rodanu bardzo mnie ucieszyła. Nie rozczarowałem się wcale. Pachnie przyjemnie, czerwonymi owocami i przyprawami. W smaku dużo czereśni, porzeczki, malin i pieprzu. Jest też jakaś ciemna i mocna goryczka, dość mocny alkohol i duża kwasowość. Całość jest  typowa dla apelacji, choć ukryć tego, że wino kosztowało poniżej dwudziestu złotych, raczej się nie da. Do codziennego siorbania jest kapitalne i zwłaszcza teraz, w długie listopadowe wieczory, przenosi nas na południe Francji… Ja mam stosowne zapasy.

Sycylijskie Syrah, nagroda w konkursie Winicjatywy.

La Clarissa

Syrah 2011

IGP Sicilia

Azienda Agricola Rallo

 

Nagroda w konkursie Winicjatywy, bardzo polecam.



Kurier wszedł do firmy i kazał pokwitować odbiór przesyłki. Była to tuba, w której przyjechała do mnie butelka wina wygrana w konkursie Winicjatywy, organizowanym przy okazji badań i ankiety organizowanych przez ten portal. Jako że w środku znalazłem sycylijskie Syrah, na sobotni wieczór zaprosiliśmy gości i ugotowałem cannelloni con ricotta e carne. Wraz z dzwonkiem piekarnika, korek wyskoczył z butelki z miłym sercu i uszom puknięciem, a wino popłynęło do kieliszków.
Kolor bardzo ładny, intensywnie czerwony, z fioletowymi refleksami. W zapachu i smaku owoce wiśni, czereśni, jeżyny, z wyraźną nutą czarnego pieprzu i gałki muszkatołowej. Jak na, bądź co bądź, proste wino, cechuje je kapitalna równowaga i miła aksamitna struktura. Nie wiem czy wino dostępne jest w Polsce, gdyby tak było, kupowałbym regularnie, świetnie komponowała się w włoskim jedzeniem.

Rueda raz jeszcze

Vitulia DO Rueda,

Verdejo

Bodegas Vitulia



Przyniesione przez znajomych, bardzo polecane.


Był nadal ten sam, leniwy, sobotni wieczór. Po wypiciu butelki Senorio Real, sięgnęliśmy po mocno schłodzoną butelkę Vitulii. W kieliszku nie zmieniło się zbyt wiele. Nadal było rześko, nadal mocno owocowo i nadal z bardzo intrygującą, charakterystyczną dla Verdejo, goryczką. Wino, zgodnie z deklaracją producenta, spędza trzy miesiące w dębowych beczkach, ale nie byłem w stanie tego wyczuć ani w nosie ani w ustach. Bardzo przyjemne, solidnie zrobione i intensywne wino.

Królewski dwór - Señorío Real DO Rueda 2011



Señorío Real

Verdejo Rueda 2011

 

Makro Cash and Carry, 25 złotych, bardzo polecam.

Od czasów Villa Narcisa, wina dostępnego w Biedronce kilka lat temu, mój podziw dla białych win z Ruedy niezmiennie rośnie. Piłem te droższe - Marques de Riscal, ale też wiele tańszych i za każdym razem miały w sobie to coś. Podobnie było z dystrybuowanym przez Makro Señorío Real. Wyprodukowane wyłącznie ze szczepu Verdejo ujawnia wszystkie cechy typowe dla win pochodzących z tego regionu. Po pierwsze - piękny zapach - w nosie znajdziemy przede wszystkim intensywne nuty owocowe - grejpfruta, mandarynkę, melona, ale też miód akacjowy, białe kwiaty, zioła, trawę i rozgniecione pestki cytrusów. W ustach, bardzo dużo świeżości, owoce nadal atakują zmysły, w końcówce pojawia się jednak długa i wyraźna nuta intrygującej goryczki. Kapitalnie odświeżające wino, warte swojej ceny. Jeżeli ktoś lubi białe wina o zdecydowanych aromatach i mocnym smaku – wina z DO Rueda, w tym ta butelka, z pewnością go zadowolą.   

wtorek, 6 listopada 2012

Muszkieter z Gaskonii.


Aramis

Tannat Syrah, IGP Cotes de Gascogne 2010

Famille Laplace Au Chateau D'Aydie

Mielżyński, 27 złotych, polecane

 

Wino zagadka - po pierwsze z Gaskonii, a nigdy nic z tej apelacji jeszcze nie piłem. Po drugie, ze szczepu Tannat, który również jest mi obcy. Mały research i ustaliłem, że Tannat sam w sobie jest winem praktycznie niepijalnym. Ma zbyt dużo garbników, dlatego miesza się go z bardziej cywilizowanymi szczepami, względnie beczkuje, żeby go uładzić. W tym przypadku mamy kupaż z Syrah. 
Rodzina Laplace, jest najważniejszą siłą, która wywalczyła ustanowienie odrębnej apelacji dla Gaskonii, której winnice uznawane są za wzorcowo prowadzone oraz która upowszechniła technologię mikro utleniania - rozdmuchiwania moszczu bąbelkami tlenu, co umożliwia fermentację w stalowych tankach, bez konieczności beczkowania. Dzięki bąbelkom tlenu wina tracą swoją szorstkość.Aramis jest winem ciekawym, choć przy pierwszym kontakcie dość trudnym w odbiorze. Zgodnie z zaleceniami producenta, warto dać mu godzinę na dojście do pełni formy. Ostatecznie jest wino pięknie zbudowane, z ładnie zachowaną proporcją między owocem, kwasowością i garbnikami. Jedyne co mnie nie zachwyca, to typ owocowości, są tam czarne porzeczki, głóg, jeżyna i malina, ale całość ma lekko rozgotowany, kompotowy charakter. Na szczęście Syrah dodaje sporo pieprzności i suma summarum całość jest naprawdę zgrabna. Warte swojej ceny.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Tapada słabo wypada

 

 

Tapada d'Elvas 2011

Alentejo VR 

Aragonez, Alicante Bouschet, Trincadeira

 

Biedronka, 13 złotych, nie warto.



Idąc za ciosem, kupiłem kolejną butelkę Alentejo z aktualnej oferty Biedronki. Będące winem miesiąca Monte Alcantara bardzo mi smakowało i liczyłem na to, że i tym razem prosty, regionalny Portugalczyk skutecznie umili niedzielny wieczór. Nie do końca sprostał zadaniu. Na plus zapisać można piękną etykietę, nawiązującą do starych, portugalskich herbów szlacheckich. Kolor też ładny, ciemnoczerwony, z brunatnymi refleksami. Zapach nie odrzuca, pojawiają się suszone owoce, przydymiona śliwka i ładna beczkowa nuta. Rozczarował mnie smak. Nie ma w tym winie życia, brakuje mu owocu, czyli tego co w prostych portugalskich winach najlepsze. Wino ma moim zdaniem nadmierną kwasowość, zbyt dużo szczypiących tanin i kanciaty alkohol, który gryzie w usta i drażni przełyk. Po przelaniu do karafki, nabrało trochę ogłady. Alkohol się zniwelował, pojawiło się więcej beczki, ale nadal wino nie miało nic specjalnego do zaoferowania. W porównaniu z winem firmowanym przez Luisa Duarte, mocne rozczarowanie.

niedziela, 4 listopada 2012

Nakrapiana kurka z krainy byka.

Gorgorito Tinto de Toro

DO Toro

Tempranillo (90%), Garnacha (10%)

 

Biedronka, 14 złotych, warto. 

 


Uwielbiam takie radosne, niewydumane etykiety. Wino, które kryje się w tej butelce jest w sumie takie samo, jak szata graficzna. Wesołe, "słitaśne" i kolorowe.. Odpowiada mi taka bezpretensjonalność. Poważnego posiłku z pewnością by nie udźwignęło, ale do sączenia w ciepłe wieczory, czy do jakiejś pizzy, byłoby kapitalnym kompanem.Zarówno w nosie jak i w ustach -  dużo, dużo czerwonych owoców, wino jest na granicy półwytrawnego, uzupełnionych delikatnymi przyprawami i całkowicie pozbawione beczki, a raczej dębowych wiórków. Po dwóch kieliszkach robi się radośniej na duszy.

Alentejo Luisa Duarte

Monte Alcantara

Vinho Regional Alentejano 2011

Luis Duarte Vinhos 

Aragones, Trincadeira, Castelao.

 

Biedronka, 18 złotych, bardzo polecam. 

 

Luis Duarte jest jednym z bardziej wziętych enologów rezydujących w regionie Alentejo. Spod jego ręki wychodzi wiele nagradzanych win, tak przynajmniej twierdzi Google i artykuły na Wineanoraku:) Tym milej, że w polskim dyskoncie można kupić prostą butelkę regionalnego Alantejo firmowaną jego nazwiskiem. Zwłaszcza, że kosztuje kilkanaście złociszy. Dla mnie absolutny hit. Intensywnie owocowe, soczyste i ładnie podkreślone nienachalną beczką. Jest rącze, za owocem podąża też niezła kwasowość, koncentracja na niezłym poziomie - ideał prostego wina do codziennej konsumpcji. Polecam.
Kilka dni później wino pojawiło się w pozostałych odwiedznych przeze mnie Biedronkach jako wino miesiąca. 

Riesling z bąbelkami? Uwielbiam.






Landhaus Krug,

Riesling 2009 Jahrsgangssekt

Trocken, traditionelle Flaschengarung 



Zakup własny, 4 Euro, bardzo polecam.

 

Waltera Flicka, winiarza, który jest autorem tegoż Rieslinga, znam osobiście. Winnicę również wizytowałem, wnikliwie obserwując proces produkcji. Bornheim, jest typową wioską Hesji Nadreńskiej. Ładne, po teutońsku solidne gospodarstwa, w co drugim winnica, dookoła wzgórza pełne winnych krzewów. W większości obsadzonych królewskim szczepem – Rieslingiem.
Riesling Deutscher Sekt 2009 został wyprodukowany metodą szampańską, z winogron pochodzących z jednego roku. W kieliszku miał piękną, bladożółtą barwę i drobne bąbelki. Zapach bardzo odświeżający, intensywnie jabłkowy, z wyczuwalną nutą cytrusów i majaczącym w tle ładnym chlebowym aromatem. W smaku dość mocno wytrawne, intensywnie jabłkowe, z każdym łykiem rodzące chęć na więcej. U producenta kosztuje około czterech euro. Nie jest to żadne wybitne wino, od prawdziwego Kruga dzieli go dystans kosmiczny, ale są to bąbelki porządnie zrobione, uczciwe i co dla mnie, miłośnika Rieslinga, istotne, zrobione właśnie z tego królewskiego szczepu.

czwartek, 1 listopada 2012

Z wizytą w pomarańczowym gaju.



Cabernet 2011 L’Orangeraie

Lorgeril

 

 

Mielżyński, 26 złotych, bardzo polecam. 

 

Podstawowa butelka jednego z moich ulubionych winiarzy z Langwedocji. Piłem sporo etykiet dostępnych u Mielżyńskiego i wszystkie bardzo mi smakowały.   "Gaj pomarańczowy"  jest przykładem wina renomowanego producenta, w pięknej szacie graficznej i w dyskontowej cenie dwudziestu sześciu złotych. Bardzo południowe w stylu, wygrzane, owocowe, z fajną, odrobinkę szczypiąca w język taniną i dość wyczuwalnym alkoholem. Niby to czysty Cabernet Sauvignon, ale wino ma zarówno wystarczające ciało, jak i intensywny zapach. W nosie i ustach dominują czarne owoce – czarna porzeczka, jeżyny i szczypta przypraw. Wino bardzo proste, ale sprawiające sporą frajdę. Jako podstawowe wino do sączenia czy prostych  posiłków sprawdzi się kapitalnie.