środa, 31 lipca 2013

Cava czy herbata?



Brut Seleccion Villa Conchi NV Cava DO, Macabeu 30%, Xarello 30%, Parellada 30%, Chardonnay 10%

Kupiłem w Biedronce za 7,99 PLN. Nie, nie powiem w której:)



Kiedy pytają mnie.. Cava czy herbata? Odpowiadam – Cava!  Rozchodzi się bowiem o to, czy nie picie cavy latem to grzech ciężki. Bo to że jest to poważne zaniechanie i występek to wątpliwości nie mam żadnych. Ceny tego wspaniałego trunku są różne, przyzwoite musowanie zazwyczaj możemy kupić  od 30 złotych. Kiedy więc udało mi się znaleźć  butelki Villa Concha, opisywanej tutaj,  w oszałamiającej cenie ośmiu złotych, wziąłem wszystko co było, a przez wypełnioną ludźmi salę Owada poniosło się głośne, triumfalne mwahahahhahha. Na jakiś czas mam więc zapasy.

Na dworze upały, siadam wieczorem na tarasie, biorę do ręki zamgloną, zimną jak lód butelkę, korek wyskakuje z głośnym huknięciem i stada bąbelków mkną w szaleńczym wyścigu ku pieniącej się powierzchni. W nosie przyjemne aromaty pudrowe, mnóstwo cytrusów – limonki i grejpfruta i delikatne aromaty skórki od chleba. W ustach cudownie orzeźwiające, soczyste i kwasowe. Już pierwszy łyk sprawia, że  czuję się jakbym wsadził głowę do wiadra wody, wody pełnej lodu i cytrusowych, różnokolorowych plasterków.  Błogość, rozkosz i zen. Co i Wam na te ciepłe dni zalecam.

niedziela, 21 lipca 2013

Buenos, Claudio i Torrontes.


URBAN UCO
Torrontes 2011, Salta Argentina.


Kupiłem w Mielżyńskim, za 35 złotych. Polecam.


Lata mojego dzieciństwa zbiegły się z okresem dominacji Argentyny w światowym futbolu. W efekcie, każdy uganiający się za piłką chłopak chciał być Maradonną. Ja nie brałem udziału w czasami krwawych kłótniach o to, kto będzie Diego. Zawsze wolałem Claudio Caniggię.

Sadzonki Torrontesa przywlekli do Argentyny jacyś misjonarze. Niestety, przynajmniej z punktu widzenia tubylców, winorośl była jednym z niewielu wspaniałych podarunków. Tak jak symbolem czerwonego winiarstwa kraju Evity, Maradonny i najwspanialszej wołowiny jest Malbec, tak na gruncie bieli korona należy się Torrontesowi.  Podobno jest spokrewniony z  Malvasią, niektórzy doszukują się podobieństw z Gewurtztamminerem, mnie najbardziej przypomina Viogniera, lub Ruedę. Ma niezwykle intensywny, perfumowy aromat, zbudowany na cytrusach, brzoskwini i brązowym cukrze. W ustach czyste, tłustawe i krągłe. Najpierw pojawiają się smaki owoców, później pojawia się kwasowość, wreszcie gorzkawe nuty zielone.  Urban jest raczej winem do jedzenia, z racji swej tłustości, lepiej sprawdzi się z grillowanym kurczakiem lub krewetkami, ale można je też użyć jako chłodziwa na te iście pampaskie upały. Solidna, rekomendacja. 

środa, 17 lipca 2013

Wino enologa roku - Bieda, Tejo, biel i róż.


Barbeitos Branco 2012

Fernao-Pirez i Moscatel
Kupiłem w Biedronce za 15 złotych - polecam


Barbeitos Rose 2012

Syrah i Tinta Roriz
Kupiłem w Biedronce za 15 złotych - nie koniecznie




Na Barbeitos uwagę zwrócił mi wzmiankowany wcześniej Tofik, w niektórych Biedronkach, można trafić pojedyncze butelki tego wina w bieli i różu. Wyróżniają się czerwonymi zawieszkami głoszącymi, że a wino odpowiada Martta Reis Simoes, wybrana enologiem roku 2012 w apelacji Tejo, Jako że  jest coś bardzo seksownego w winach skomponowanych przez kobiety enologów, dwa razy namawiać mnie nie musiał.


Zacząłem od białego. Kupaż szczepów Fernao-Pirez i Moscatel daje wino idealnie skrojone do niezobowiązującego letniego sączenia. Pachnie białymi owocami, porzeczkami i agrestem. W ustach jest lekkie, ma odpowiednią kwasowość, świetnie orzeźwia, ma też wyraźny cukier resztkowy. Duża łatwość picia ale z klasą i powabem. Rose jest kupażem Syrah i Tinta Roriz i  odrobinę odstaje od białej butelki. Nos jest nikły, choć przyjemnie czereśniowy i arbuzowy, usta minimalnie bardziej wyraziste, choć nadal delikatnie rozwodnione - miałem wrażenie, że ktoś dorzucił mi niepostrzeżenie kostkę  lodu do kieliszka. Pije się bez żadnego wysiłku, ale też bez większej ekscytacji.  

Z tej dwójki bardzo polecam białe, różowe można sobie odpuścić.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Biała koniczyna z Quinta do Biedronka.

 

Quadrifolia by Vallado

Douro DOC 2011

Kupiłem w Biedronce za 18,99 złotych, szczęścia ta koniczyna nie przynosi...



Jednym z bardziej obleganych stoisk tegorocznego Grand Cru u Mielżyńskiego było stoisko Quinta do Vallado. Znajdujące się pięćdziesiąt metrów od najbliższej Biedronki, gdzie półki pełne są produktów tej słynnej winnicy. Chodzi oczywiście o Quadrifolię, która ma zarówno swoich wiernych fanów jak i przeciwników skłonnych wylewać ją do zlewu po pierwszym kieliszku. Dla mnie czerwona Quadrifolia jest winem bardzo dobrym – zrobionym na potrzeby masowego klienta,  w sumie mało portugalskim w wyrazie, ale nadal w czubie jakości win dostępnych w dyskontach.

Znalezienie na półkach  białej butelki Quadrifolii, a taka również występuje w przyrodzie, jest niemal tak samo prawdopodobne jak znalezienie czterolistnej koniczynki.  Po testach organoleptycznych śmiem twierdzić, że nie jest to jednak jakaś wielka strata. Aromat wino ma przyjemny, z przewagą gruszki i jabłka. W ustach jest już jednak słabawo. Jest oleiste, ale między owocowością a dość wyraźnym, gryzącym alkoholem ma dziurę -  jest pozbawione kwasowości. Zamiast orzeźwiać, raczej męczy i o ile z jakąś sałatką, grillowanym drobiem mogłoby się dogadać, o tyle pite solo radości nie daje. Lepiej szukać szczęścia gdzie indziej...

środa, 3 lipca 2013

Fajerwerki, żołędzie, Marks i Spencer.



Las Falleras

Bobal Tinto 2011

Utiel Requena

 

Bellota

Tempranillo 2011

Vino de la Tierra Extremadura

 

Oba kupione w Marks&Spencers za około 15 złotych. Oba polecam.


Kupujecie czasami w Marks & Spencer? Ja też nie. Szafiarą nie jestem, ale oględnie rzecz ujmując, propozycje modowe tej sieci są dość dalekie od lansu. A jednak przepastne hale sklepowe M&S, za szpalerami manekinów ubranych w suknie wyciągnięte z szafy Hiacynty Żakietowej, kryją przestrzeń do której często pielgrzymują winomaniacy w całej Polsce. M&S oferuje bowiem dobrą selekcję win z całego świata i są to butelki rozsądnie wyceniane. Angielscy konsumenci są na tyle wyrobieni, że nikt nie stara im się wciskać grand reservy za dwa funciaki. Tanie butelki oferowane przez większość sieci handlowych na Wyspach, są z reguły prostymi, młodymi winami, które są reprezentatywne dla szczepu i dla regionu.

Ja sięgnąłem po dwie butelki. Pierwszą z nich jest Bobal. O trudnościach jakie generuje ten szczep pisałem już tutaj. W przypadku butelki z M&S enologiem był całkiem znany Pablo Ossorio, który również przyłożył się do pracy i uzyskał nowoczesne, hiperowocowe wino, które plasuje się nawet gdzieś na granicy wina półwytrawnego. W ustach i w nosie dominują dojrzałe, czerwone owoce zakończone nutami czekoladowymi i ziołowymi. Spora frajda w bardzo dobrej cenie.

Drugą butelką było czyste Tempranillo. Pierwszym zaskoczeniem jest bardzo solidna budowa tego wina – jest ciężkie, oleiste i długie. Obok wiśni i porzeczek pojawiają się nuty słonawe - skórzane i tytoniowe. Ze względu na koncentrację i ekspresję oceniam je nawet odrobinę wyżej niż Cepa Lebrel, które dość entuzjastycznie recenzowałem tu 
W M&S ciuchów nie kupują już nawet Brytyjczycy, ale po wina wpaść tam warto.