wtorek, 25 marca 2014

Świnka nie Żabka. Zawiłości wymiany skorkowanego wina.


Każdy winomaniak wie, że jest tylko jedno właściwe i słuszne rozwiązanie zadania z następującymi zmiennymi: x=piątek, y=słońce, z=ryba na obiad, v=nareszcie weekend. To kieliszek zimnego Rieslinga. Dokonawszy szybkich obliczeń i uzyskawszy wiadomy wynik, podreptałem do najbliższej Żabki, gdzie miła Pani Sprzedawczyni podała mi smukłą butelkę Habanskich Sklepov. Wróciłem do domu, schłodziłem butelkę, odkorkowałem, siorbnąłem i… podreptałem z powrotem do Żabki. Po drodze zdałem sobie sprawę, że chodzenie w klapkach, z otwartym winem po dzielni nie przysparza mi szacunku u sąsiadów, ale sprawa była pilna. Wino było okrutnie skorkowane.

Kolejnym aktem dramatu była rozbudowana wymiana zdań z Panią Sprzedawczynią, w wyniku której dowiedziałem się, że po pierwsze alkohol się nie psuje, po drugie, na dzielni jest kilku takich mądrali, którzy po osuszeniu flaszki wódki, nalewają w butelkę wody i wracają się kłócić, że ich Pani z Żabki znowu oszukuje, więc nie z nią takie numery, ale zawoła właścicielkę. Pani Ajentka wysłuchała mnie i powiedziała, że z zasady w Żabce alkohol nie podlega wymianie, że o wadzie korkowej nie słyszała, że z win miały być jakieś szkolenia z rok temu, które ostatecznie się nie odbyły, ale że od dwudziestu złotych jeszcze nikt nie zbiedniał, więc wymieni mi wino na nowe.  To też mnie nie usatysfakcjonowało. Jeżeli Żabka chce wykroić sobie kawałek winiarskiego tortu, niech poważnie traktuje winnych konsumentów. Spisaliśmy więc protokół, podałem swoje dane, numer telefonu i sprawa trafiła do Kierownika Żabki, który ów sklep ma w swej nieustającej opiece. Pan ten obiecał sprawdzić, co da się dla Pani Ajentki zrobić, ale oddzwania już ze dwa tygodnie. W związku z tym zamieszczam dziś dwie recenzje tego samego wina:

Habanske Sklepy Ryzlink Rynsky 2012

Kupione w Żabce za 19,90 złotych – lepiej żuć sobie mokry śmietnikowy karton– gorzej nie będzie, taniej z pewnością.

Aromat fermentujących jabłek, cytryny znalezionej po roku w lodówce, miesza się z intensywnym zapachem zatęchłej płyty pilśniowej i kubła na makulaturę na pobliskim śmietniku. Smak to luźna interpretacja na temat doznań smakowych przestępcy finansowego, który słysząc łomotanie stróżów prawa do drzwi, decyduje się zjeść swoje wyciągi bankowe. Całość tępa i przykra jak Weekend z Warsaw Shore w MTV.

Habanske Sklepy Ryzlink Rynsky 2012

Podarowane przez Panią Ajentkę – czysty i ożywczy Riesling od południowych sąsiadów.

Pyszne wino. Pachnie cytrusami, zielonym jabłkiem i majowym kwieciem. Całkiem solidna struktura. Ładne i czyste owoce, wibrująca kwasowość i pestkowa, lekko pikantna końcówka. Kapitalna relacja jakości do ceny.


Bardzo kibicowałem Żabce, lubię niektóre z ich butelek a Rioja Faustino Rivero Ulecia była dotąd wiernym towarzyszem wielu moich posiłków. Chwilowo jednak Żabka trafia na karnego jeżyka. Wino udało mi się wymienić tylko i wyłącznie dzięki dobrej woli ajentów sklepu – sama sieć nie prowadzi żadnej polityki odnośnie obsługi sprzedaży wina i obawiam się, że w innych sklepach taka wymiana nie byłaby możliwa.

piątek, 14 marca 2014

Chwalcie łąki umajone. Tercius Touriga Nacional.


Tercius Touriga Nacional 2010,
Falua, Tejo, Portugalia 

Kupiłem w Marks and Spencer za 34 złote. Dla florystów jak znalazł.



Moja słabość do szczepu Turiga Nacional narodziła się pewnego pięknego ciepłego wieczoru. Na imprezę Grand Cru, organizowaną przez Mielżyńskiego, dotarłem spóźniony. Większość win była już wypita, a słynny Pan Postrach Wszystkich Miłośników Darmowych Degustacji, sprawnymi ruchami kombajnu zwijał napoczęte butelki, niedopite kieliszki, kulał porozstawiane beczki i dyscyplinował maruderów. Rzutem na taśmę zahaczyłem o białą Burgundię, w biegu łyknąłem Rody,  przemknąłem przez  Priorat i desperacko uczepiłem się beczki zajmowanej przez uroczą Panią z Quinta do Chocapalha. Kombajn szalał w innych rejonach dziedzińca, więc spokojnie wsadziłem nos w kieliszek. Po krótkiej konwersacji  i kliku siorbnięciach win z podstawowej oferty, Pani Chocapalha nalała mi kieliszek czystej Tourigi Nacional, ze starych nasadzeń. I to była iluminacja wieczoru. Po serii  spotkań z napakowanymi mocarzami, unurzanymi w ciężkich aromatach galaretek owocowych, konfitur, wanilii, czekolady poczułem zapach fiołków, maciejki i bzów. Chwalcie łąki umajone, zaśpiewały moje zmysły a po drugim kieliszku, Pani Chocapalha zaczęła jawić się mi łąkową rusałką…

Touriga Nacional uznawana jest za królową portugalskiego winiarstwa. Jest oczywiście szczepem endemicznym, jednym z filarów Porto, rodzącym owoce od Algarve aż po Dao. CH by Chocaplha nie jest typowym winem, jakie uzyskać można z tego szczepu, który daje raczej wina o niemal czarnej barwie, potężne, tanicznie i skoncentrowane.  CH jest winem delikatnym, eleganckim i wyrafinowanym. Nie oznacza to, że nie ma ciała, ale jest to ciało piękne, wyzierające spod czarnej, upstrzonej kwiatami, sukienki.

Kupując butelkę Tercius Touriga Nacional (jedna z nowości M&S) nie liczyłem na iluminację, ale choć mgliste wspomnienie tamtego umajenia. Wino również zrobiła kobieta, Antonina  Barbosa z ekipy J.P. Ramosa, w świetnie znanej nam winiarni Falua, w regionie Tejo. To ona odpowiada za smaczne, ciepło w Polsce przyjęte, Conde de Vimoso, z ostatnich portugalskich peregrynacji Owada. Tercius jest winem z gatunku fruit forward, w którym spora doza owocowej słodyczy jest ładnie przełamana wyraźną kwasowością. Pachnie jeżynami, śliwkami, na drugim planie pojawiają się zaś wytęsknione kwiatki, miód a nawet pomarańcze. Piłem je z dużą przyjemnością, polecam każdemu, kto chciałby spróbować Tourigi w takim lekkim, nowoczesnym wydaniu.



poniedziałek, 3 marca 2014

Łyków kilka czarnego bękarta.

Rioja Londońo100% Graciano, Cosecha 2012


Kupione w VINOLI, SPOT Poznań, za 38 złotych. Muy bueno.


Graciano, nazywany we Włoszech Bastardo Nero, można uznać za szczep dyskryminowany na tle niskiego libido. Teoretycznie uznaje się go, za bardziej wartościowy od Tempranillo. Mocniej i wyraziściej pachnie, ma bardzo zdecydowany smak, wyższą kwasowość i lepszą koncentrację. Tylko z płodnością jest na bakier, zbiory z hektara są więc na tyle niskie, że przez lata nikomu nie kalkulowało się go sadzić. Stopniowo, kolejne przynależne mu parcele Riojy Alty (Graciano najlepiej udaje się w jej chłodniejszym klimacie) zasiedlano Tempranillo i Garnachą. Przez ostatnie lata szczep występował więc jedynie jako kilkuprocentowy składnik wieloszczepowych win z Riojy, czego świadectwem  był jedynie drobny druczek na kontretykiecie. Dopiero moda na powrót do lokalnych odmian spowodowała, że na rynek coraz częściej trafiają wina zrobione wyłącznie z Graciano.

Londońo jest wiem świetnie ucieleśniającym przymioty omawianego szczepu. Pachnie tak mocno, że aż kręci w nosie od aromatów jeżyn, truskawki, morwy, czereśni przyprószonych nutką czekolady i ziół. Wino jest solidnie zbudowane, krągłe i aksamitne, smak zdominowany jest przez mocarne, niczym napakowane sterydami owoce, ciekawie złamane czekoladą i intrygującymi akcentami lukrecji i anyżu. Ekspresji w tej niepozornej butelce jest tyle, że jakby odpalić ździebko kliku dyskontowym Riojom, to raczej nie czyniłoby to różnicy. Zdecydowanie warto!