sobota, 29 listopada 2014

12 Alceño Monastrell czyli Parker w Biedronce.


Alceño Monastrell 

12 meses, D.O. Jumilla,  Bodegas Alceño

85% Monastrell – 15% Syrah

Kupiłem w Biedronce z 24,99 złotych. Bardzo warto.


Robert, miłośnik wina, redaktor poczytnego magazynu winiarskiego, miał ściśle określony gust. Lubił wina mocne, ekstraktywne, mocno owocowe, mocno beczkowe, z wysokim poziomem alkoholu, słodkimi taninami, dużą dawką wanilii. Wszystkim winom utrzymanym w tej stylistyce dawał dużo punktów na opracowanej przez siebie skali. Kiedy do kieliszka trafiało wino bardziej kościste, z wyższą kwasowością, lub, o zgrozo, z warzywną nutą – punktów było zdecydowanie mniej. W efekcie, takie wino sprzedawało się więc gorzej. W odpowiedzi, duża liczba producentów zaczęła dostosowywać swoje wina do gustów Roberta i półki zaczęły uginać się od win zrobionych na jedno kopyto – nalewka wiśniowa + powidła +waniliowa choinka Wunderbaum + czekolada + cukierek na kaszel i nadpalone cygaro. Robert nadal był konsekwentny w swoich ocenach, ale z czasem wszyscy zaczęli na niego psioczyć i oskarżać o zmakdonaldyzowanie winiarskiego świata. Stopniowo gwiazda Roberta gasła, winiarze wracali do win lżejszych, bardziej finezyjnych, owocowych, z wyższą kwasowością, świeżością, którym oszczędzono wielomiesięcznego garbowania dębową deszczułką. Mimo wszystko, kiedy pod dyskontowe strzechy trafia butelka ze znaczkiem 90PP, rozpala to wyobraźnię winiarskich forumowiczów i wino raczej szybko znika ze sklepowych półek.

W ramach promocji „Rozgrzej się na Święta” Biedronka wstawia na półki wino Alceno z taką właśnie naklejką. I jest to wino z podręcznika Roberta Parkera. Wszystkiego jest tutaj bardzo dużo – śliwki i wiśni, wanilii, eukaliptusa, alkoholu, tanin, słodyczy. Wino jest ciężkie, bardzo ekstraktywne i faktycznie nie trzeba z niego robić grzańca, żeby się rozgrzać. Ale paradoksalnie – to wino jednak się broni – soczystością owoców. Są dojrzałe, żywe i mięsiste  i nie dały się w tej bombonierkowej kompozycji wypchnąć poza nawias. Mocno walczą o pierwszeństwo w kieliszku i wychodzą z tej walki zwycięsko. Wino ma też dość wyraźną kwasowość, która umożliwia wypicie kilku kieliszków na raz. Gdyby jej zabrakło – mogłoby to nastręczać pewnych trudności. Warto kupić sobie tę butelkę, żeby samemu wyrobić sobie zdanie na temat takiej stylistyki win. Dwadzieścia pięć złotych za taki kawał wina, to moim zdaniem, dobra ku temu okazja.

piątek, 14 listopada 2014

Eka Małeka i Barbera Oltrepo Pavese z Faktorii Win


Ingegno Barbera Oltrepo Pavese D.O.C 

Kupiłem w Faktorii Win za 24,99. Powinno kosztować 19,99, ale ajent zmienił cenę, a Pani ekspedientka nie chciała dokładać do manka z własnych. Chciałem polemizować, ale skład personalny kolejki odwiódł mnie od tego zamiaru. Niemniej warto!


Jak pudziesz z wymborkiem wyćpnąć  ogigle na gemylę,  to kuknij ino na ekę, czy nie ma jakichś szczunów z naszego fyrtla. Jak nie rozumiecie, znaczy się, nie jesteście z Poznania. Szczęśliwie, obie moje babcie posługiwały się gwarą poznańską, a ja często dopiero po minach znajomych z innych części Polski orientuję się, że nie wszystkie słowa wpojone mi przez babcie, mają ogólnopolski charakter. Babcia Jasia, za gzuba,  kazała mi iść umyć sznupę, wysmarkać klukę, założyć jaczkę z kapucą i iść z nią nazbierać hyćki  na herbatę. A babcia Pela, która głównie kręciła się przy fajerkach, wyzywała dziadka od brynczących  nyroli, pytała się wiela kosztuje to, co akurat chciałem sobie kupić i przemycała w czekoladzie trochę bejmów dla mnie i brachola.

Wszystko to przypomniało mi się za sprawą nowej oferty Faktorii Win, o której donosił Blurppp. Najbliższy sklep z ich ofertą znajdował się na, słynnym w Poznaniu, rogu Kanałowej i Małeckiego (nie, nie chodzi o Jakuba, Jakub nie ma JESZCZE ulicy w Poznaniu;) na którym w latach pięćdziesiątych spotykała się Eka Małeka. Jeżeli chcielibyście dowiedzieć się więcej o Ece, bardzo polecam obejrzenie tego filmu. My tu podniecamy się Chłopcami z Ferajny, Gangami Nowego Jorku, a historia walk Wróbla z Małeki  i jeżyckiego Kowala zdaje się być równie pasjonująca. Wczorajsza wyprawa po wino na Małekę kosztowała mnie jednak trochę zdrowia, bo do dziś nie jest to rewir, w który należy się zapuszczać po zmroku. Przypominały mi o tym zarówno błyskające gdzieniegdzie błękitne światełka radiowozów, ciekawe spojrzenia nieciekawej młodzieży palącej ćmiki po bramach, jak i asortyment zakupiony w sklepie przez kolejkowiczów stojących przede mną. Za sprawą trzech klientów, w  kilka minut wąsata ekspedientka pozbyła się czterech cytrynówek Lubelskich, czterech sześciopaków Żubra, dwóch paczek papierosów Poznańskie oraz dużej butelki nalewki wiśniowej.  Wina Faktorii stały gdzieś na tyłach sklepu pokryte kotami kurzu i nie sądzę, żeby ktokolwiek, kiedykolwiek przede mną kupił choć jedno z nich.  

Barbera Oltrepo Pavese, brzydsza i mniej uznana siostra Barbery z Piemontu, okazała się jednak w pełni rekompensować stres związany z zakupem. Wino jest bardzo soczyste, lekkie i żywe. Pachnie pięknie – wiśniami i suszoną żurawiną podbitą lekko leśną nutą. Zbudowana jest tak w sam raz, z dużą ilością owocu, wyraźną kwasowością i praktycznie całkowicie pozbawiona jest taniny. Bardzo podobała mi się też wyraźnie pikantny akcent na finiszu. Dzięki zdecydowanej kwasowości wino świetnie poradziłoby sobie ze świętomarcińską  gęsiną jak i z pieczystym na świątecznym stole. Bardzo dobre wino.


Aha. Powrót z Małeki był jeszcze bardziej energetyzujący.  Po skręceniu w Strusia potknąłem się o wózek inwalidzki, którego właściciel szarpał dwie siedzące na murku przyjaciółki, żądając zwrotu powierzonych środków pieniężnych. Jednej z przyjaciółek w niczym nie zakłóciło to snu, druga zaś pozdrowiła mnie serdecznym słowem, które to pozdrowienie dodało moim krokom zdecydowanego wigoru.  Muszę więc poszukać innego sklepu z winami  Faktorii.