Cotes du Rhone 2013
Yanick Alleno, Michel Chapoutier
Wino kupiłem w Foodwine w Starym Browarze. Cena detaliczna 55 złotych. Skorzystałem ze zniżki blogerskiej w wysokości 25%. Kapitalne wino.
Obojętność z jaką mój starszy syn podchodzi do słodyczy
wypełnia mnie sprzecznymi emocjami. Cieszę się, że żyje w czasach, w których wszystko
jest dostępne i że stać mnie na to, żeby spełnić większość jego małych i większych marzeń. Żal mi jednak, że nigdy otrzymany banan czy czekolada nie wywołają
w nim tak ekstatycznej radości jak kiedyś we mnie. Sama tylko czekolada wiąże
się w moim przypadku z szeregiem bardzo intensywnych przeżyć.
- Bardzo wczesne lata osiemdziesiąte. Mama chowa
przed nami czekoladę (nadziewaną, w zielonym opakowaniu ze stokrotką)za
książkami. Znajduję ją i błyskawicznie zjadam. Zwalam na starszego brata. Brat
ma karę. Ja nie mam wyrzutów sumienia.
- Wczesne lata osiemdziesiąte. Tata wraca z
podróży do Tajlandii. Przywozi dwadzieścia czekolad, każdą w innym papierku.
Zapewnia mi to status bożka wśród dzieci z mojej ulicy. Na okazanie,wpuszczam je pojedynczo,
każdorazowo z namaszczeniem rozkładając czekolady jedna obok drugiej.
- Połowa lat osiemdziesiątych. Tata wraca z
podróży do Berlina Zachodniego. Przywozi karton czekolady (pewnie z Aldiego) i
chowa przed nami pod kanapą. Czekolady mają podreperować domowy budżet. Słysząc
nasze rozmowy o tym, jak cudownie byłoby zjeść całą niemiecką czekoladę
alpejską na raz, daje nam po tabliczce. Zjadam całą niemiecką czekoladę
alpejską na raz. Wymiotuję przez całą noc i mam czekoladowstręt przez pół roku.
- Również połowa lat osiemdziesiątych. Kolega
przynosi do szkoły Marsa i Snickersa. Codziennie przez miesiąc wyjmuje je na
dużej przerwie. Wszyscy chłopacy z klasy rezygnują z gry w piłkę(!) i okrążają
jego ławkę. Kolega waha się który batonik zjeść. Po czym chowa oba i mówi, że
to jednak nie dzisiaj. Jego ojciec dowiaduje się o tej podłości i zabiera mu oba batoniki.
Wszystkie te czekoladowe wspominki pojawiają się w tym
wpisie dzięki butelce Cotes du Rhone Yanicka Alleno i Michela Chapoutiera. To
hiperekspresyjne wino ma w sobie bardzo dużo nut gorzkiej czekolady, które z
kolei skłoniły mnie do własnoręcznego wyprodukowania pralinek, które idealnie by
się z nim komponowały. Praliny uwieczniłem na zdjęciu. Ich skład może
początkowo szokować, ale gwarantuję, że doznania smakowe są niesamowite.
Nadzienie składa się bowiem … z sera Roquefort, wymieszanego z siekanymi
orzechami, rodzynkami, odrobiną pieprzu i gałki muszkatołowej. Całość oczywiści
oblana jest dobrej klasy gorzką czekoladą i solidnie schłodzona. Połączenie kapitalne, zachęcam do
odtworzenia. Zwłaszcza, że wino jest naprawdę warte zakupu. Kompozycja była
starzone w cemencie, dominuje w niej Syrah, a Chapoutierowi udało się zamknąć w butelce całą feerię intensywnych smaków i aromatów – maliny, jagody, przyprawy, garigue, tytoń, skórę, lukrecję.
Dla porządku – chciałem dać spróbować moich pralinek synkowi
– popukał się w czoło, uciekł i zamknął w pokoju. Chyba faktycznie nie
odziedziczył po mnie miłości do czekolady…