poniedziałek, 16 marca 2015

MS Sommelier vs. MS Bloger - langwedocka nowość Mielżyńskiego.


Domaine des Pres Lasses

Chemin de Ronde

Faugeres 2012


Dostępne w winebarach Mielżyńskiego, cena 64 złote, adekwatna do zawartości butelki.


Człowiek, jak uważał Freud, nie będąc specjalnie odkrywczym, pochodzi z natury, nie zaś z kultury. W imię poczucia bezpieczeństwa zmuszony jest się tej natury wyrzec i poddać się zniewoleniu kultury, która go osacza, ubezwłasnowolnia i wtłacza w wyznaczone przez siebie normy. Jako homo zapierdalacus – człowiek- niewolnik kalendarza, wiecznie goniący za terminami, kompulsywnie wykreślający z planu dnia kolejne spotkania, telekonferencje, deadlajny i równie nerwowo dopisujący kolejne, niecierpiące zwłoki targety, w pełni się z Sigmundem zgadzam. Im bardziej mam świadomość własnego uwikłania w społeczne role aspirującego członka klasy średniej, im więcej czasu i wysiłku kosztuje nowe kombi, rata we frankach, zagraniczne wakacje,  tym z większą mocą ciągnie mnie do lasu, na wieś i na pole. Być może w tym tkwi fenomen mojej fascynacji światem wina? W tym, że wino mimo wszystko jest produktem natury, a winiarz nadal żyje zgodnie z jej rytem i zdany jest na jej widzimisię?

Strasznie więc zazdroszczę takim pasjonatom jak Jean-Paul Ribeton i Denis Feigel. Ta dwójka przyjaciół, zrealizowała bowiem swoje odwieczne marzenie, rzuciła dotychczasowe  życie i kupiła stare winnice w AOC Faugères – najmniejszej apelacji Langwedocji. Oczywiście po to, żeby wspólnie robić wino. Dziś ponad dwudziestojednohektarową winnicą zarządza syn Denisa – Boris i bardzo dobrze sobie radzi. Wina jego autorstwa mogłem spróbować w ramach projektu MS  Sommelier vs. MS Bloger, tym razem organizowanego przez sommeliera. Degustowałem w ciemno i jestem dość dumny z własnej celności w tym blindzie. Samo Chemin de Ronde jest naprawdę bardzo dobre – po niemal dobie dekantacji nadal buchało bogactwem aromatów – czerwonych i czarnych owoców, bliskiego memu sercu garrigue, przypraw i kakao – w ustach równie szczodre, odpowiednio świeże, bardzo intensywne. Całość gładka, arcyprzyjmna w piciu, z fantastycznym pieprznym wykończeniem.  Kakao jest tutaj dość mylące – wino nie było starzone w beczce, ale spędziło dwadzieścia miesięcy w betonowych kadziach.

Wracam do pracy, od początku roku musiałem zrezygnować z wolnych niedziel. Jakoś trzeba zapracować na swoją pierwszą parcelę!

Opinię sommeliera znajdziecie tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz