Domaine des Pres Lasses
Chemin de Ronde
Faugeres 2012
Dostępne w winebarach Mielżyńskiego, cena 64 złote, adekwatna do zawartości butelki.
Człowiek,
jak uważał Freud, nie będąc specjalnie odkrywczym, pochodzi z natury, nie zaś z
kultury. W imię poczucia bezpieczeństwa zmuszony jest się tej natury wyrzec i
poddać się zniewoleniu kultury, która go osacza, ubezwłasnowolnia i wtłacza w
wyznaczone przez siebie normy. Jako homo zapierdalacus – człowiek- niewolnik
kalendarza, wiecznie goniący za terminami, kompulsywnie wykreślający z planu
dnia kolejne spotkania, telekonferencje, deadlajny i równie nerwowo dopisujący
kolejne, niecierpiące zwłoki targety, w pełni się z Sigmundem zgadzam. Im
bardziej mam świadomość własnego uwikłania w społeczne role aspirującego
członka klasy średniej, im więcej czasu i wysiłku kosztuje nowe kombi, rata we
frankach, zagraniczne wakacje, tym z
większą mocą ciągnie mnie do lasu, na wieś i na pole. Być może w tym tkwi
fenomen mojej fascynacji światem wina? W tym, że wino mimo wszystko jest
produktem natury, a winiarz nadal żyje zgodnie z jej rytem i zdany jest na jej
widzimisię?
Strasznie
więc zazdroszczę takim pasjonatom jak Jean-Paul Ribeton i Denis Feigel. Ta dwójka przyjaciół, zrealizowała bowiem
swoje odwieczne marzenie, rzuciła dotychczasowe
życie i kupiła stare winnice w AOC Faugères – najmniejszej apelacji Langwedocji.
Oczywiście po to, żeby wspólnie robić wino. Dziś ponad dwudziestojednohektarową
winnicą zarządza syn Denisa – Boris i bardzo dobrze sobie radzi. Wina jego autorstwa
mogłem spróbować w ramach projektu MS Sommelier
vs. MS Bloger, tym razem organizowanego przez sommeliera. Degustowałem w ciemno
i jestem dość dumny z własnej celności w tym blindzie. Samo Chemin de Ronde jest naprawdę bardzo
dobre – po niemal dobie dekantacji nadal buchało bogactwem aromatów –
czerwonych i czarnych owoców, bliskiego memu sercu garrigue, przypraw i kakao –
w ustach równie szczodre, odpowiednio świeże, bardzo intensywne. Całość gładka,
arcyprzyjmna w piciu, z fantastycznym pieprznym wykończeniem. Kakao jest tutaj dość mylące – wino nie było
starzone w beczce, ale spędziło dwadzieścia miesięcy w betonowych
kadziach.
Wracam do pracy, od
początku roku musiałem zrezygnować z wolnych niedziel. Jakoś trzeba zapracować na swoją pierwszą parcelę!
Opinię sommeliera znajdziecie tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz