poniedziałek, 30 marca 2015

Marius Chapoutiera, AlMuvedre Rodrigueza. Oui Monsieur! Si Señor!



Marius by Michel Chapoutier

Grenache Syrah 2013



AlMuvedre

Tinto Monastrell 2013

Compania de Vinos Telmo Rodriguez

Oba wina kupiłem w Foodwine w Starym Browarze. Cena detaliczna na półce  - 35 złotych. Jako bloger, korzystam ze zniżki w wysokości 25%. Oba wina warte każdej złotówki.


Gdyby jakaś światowa telewizja robiła winiarską edycję Celebrity Splash, Michel Chapoutier i Telmo Rodriguez z całą pewnością zostaliby zaproszeni do fikania piruetów na basenie. Obaj Panowie, jak mało kto, zasługują bowiem na miano winiarskich celebrytów. Obaj mają też ze sobą wiele wspólnego – winiarskie ADHD, terroiryzm, umiłowanie  czystej ekspresji szczepów, smykałkę do biznesu, łatwość brylowania w mediach.  Obaj też mają w swoim portfolio zarówno wina wybitne i wybitnie drogie, jak i te adresowane do  najtańszego segmentu rynkowego – i to właśnie te butelki przytargałem wczoraj do domu.


Marius jest winem dedykowanym dziadkowi Chapoutiera, który uważał, że dobre wino, to takie, do którego chce się wracać. Dziadzio był wyjątkowo zachłanny na życie, uwielbiał pić, jeść i spędzać czas z ludźmi. Wino nazwane na jego cześć ma więc z założenia być ucieleśnieniem jego życiowej postawy  - oddawać radość życia, prostotę i serdeczność ludzi z południa Francji. Czy mi po wypiciu dwóch kieliszków Mariusa zrobiło się radośnie i ciepło? Tak, to wino dokładnie tak działa. Soczysta mieszanka Syrah i Grenache urzeka swą intensywnością i prostolinijnością. Owoce typowe dla Cotes du Rhone, z przewagą czereśni i porzeczek, z delikatną nutką przypraw. W ustach dodatkowo pojawia się nuta kakao, choć wino nie było starzone w beczce. Kwasowości w sam raz, alkohol zupełnie niewyczuwalny, mnóstwo hedonistycznej przyjemności picia. Skoro z pewnością wrócę po więcej, zgodnie z definicją dziadka Mariusa – dobre wino.


AlMuvedre jest winem o podobnym profilu, z akcentem na owoc, owoc i jeszcze raz owoc. Wydaje się być jednak winem bardziej poważnym i złożonym. Mamy tu do czynienia ze stuprocentowym Monastrellem, fermentowanym w cementowych kadziach i stali. Wino jest trochę jak Jekyll i Hyde – najpierw łasi się słodyczą malin, ciepłem porzeczek i jeżyn. Po chwili pokazuje swoją mroczną naturę – gorzkawe przyprawy, skórę i ziemistość. Jest temperamentne, bardzo skoncentrowane, ciekawie zmienia się w kieliszku, zaskakuje coraz to nowymi smakami i aromatami. Bardzo mocna rekomendacja.


Obie butelki kosztują mniej więcej 35 złotych. Obie są świetne i oddadzą Wam zdecydowanie więcej niż na nie wydacie.  Przede wszystkim zaś, dostaniecie w kieliszku kawałeczek serca dwóch świetnych  winiarzy, kawałek ich filozofii, ciężkiej pracy i historii. A tego, moi drodzy, nie da się wycenić w pieniądzach. 

2 komentarze:

  1. Czyli ten Telmo daje radę? Bo pamiętam, że na naszej przekrojówce przez jego butelki było raczej ze wskazaniem na "nie".

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra była Rueda - bo prosta. Dobre też jest AlMuvedre - bez kombinacji alpejskich. Nie odniosę się do całości twórczości, wtedy byłem bardzo rozczarowany, ale to jest dla mnie dobra butelka. Zważywszy na cenę - nawet bardzo.

    OdpowiedzUsuń