niedziela, 10 lutego 2013

Co robi szkolna woźna nad morzem śródziemnym. Chateau Pennautier 2011

 

Chateau de Pennautier ,

Cabardes 2011, Appellation Cabardes Controlee,

Comte Nicolas Lorgeril

Kupiłem u Mielżyńskiego za 35 złotych – jedno z moich ulubionych.


 

Moje umiejętności rozpoznawania i identyfikacji aromatów wina są nadal ograniczone. Może nie jest to tak zwany pierwszy stopień umuzykalnienia – delikwent rozróżnia kiedy muzyka gra, kiedy zaś nie – ale bardzo często zdarza mi się czuć jakiś wyraźny aromat, którego nie umiem nazwać. Tak jak z twarzą mijanych osób, które znamy, ale za nic nie możemy sobie przypomnieć imienia i nazwiska. W rieslingach długo prześladowała mnie nuta, którą później udało mi się roboczo nazwać watą cukrową, czyli karmelizowanym cukrem. W przypadku win z Langwedocji, jest to mocny, gorzkawy i ciemny aromat. Nie umiem znaleźć dla niego innej nazwy niż zapach… świeżo pastowanej podłogi. Pamiętam zapach pastowanych korytarzy w naszej podstawówce. Bieganie po nich groziło solidną reprymendą od woźnej, która w skrajnych emocjach mogła wypłacić karę mokrą szmatą. Dla mnie to cudowny zapach pełen miłych wspomnień, ale czy można z uznaniem stwierdzić, że wino pachnie lizolem? To wino Lorgeril  jest dokładnie takie, jak lubię. Kupaż szczepów południowych z bordoskimi (Cabernet Franc 10%, Cabernet Sauvignon 20%, Merlot 20%, Malbec 10%, Syrah 20%, Grenache 20%) daje wino ciemne, mocno wysycone słońcem, pachnące tak, jak wygrzana kamienna ścieżka nad południowym morzem. Ścieżka wysypana białymi kamieniami, otoczona ziołami, krzakami i drzewkami pinii. To wszystko oczywiście unosi się nad mocnym i dojrzałym owocem – jagodami, jeżynami, porzeczką i maliną. Na tę piękną śródziemnomorską dróżkę wdziera się nagle nasza woźna i pastuje kamienie… Co to za nuta? Z którego ze szczepów pochodzi? Może ktoś pomoże rozwikłać tę aromazagadkę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz