wtorek, 26 lutego 2013

Mar de Lisboa, pochwała prostoty.

 

Mar de Lisboa

Vinho Tinto 2010

Quinta de Chocapahlia

Tinta Roriz, Touriga Nacional, Touriga Franca, Syrah, Castelao


 

Kupiłem u Mielżyńśkiego, cena 26 złotych, pyszne.


 

Wino na co dzień… wino do codziennego picia. To moje ulubione określenia funkcjonujące w literaturze winiarskiej. Dają takie swobodne przyzwolenie na codzienne siorbanie do posiłków, do wieczornego seansu filmowego, zachęcają do ustawicznego sprawdzania, czy aby przypadkiem nuta pralinek nie rozwinęła się w kierunku lukrecji, czy owoc nie oklapł, czy dobrze rozpoznaliśmy morwowe niuanse:) Wiem, wiem, chodzi o te butelki, które otworzymy w dzień powszedni, podkreślając prostotę wina i odróżniając je od bardziej wykwintnych butelek, zarezerwowanych na większe okazje. Niemniej staram się nie interpretować zwrotu „codzienny” nazbyt literalnie.  Mar de Lisboa jest zdecydowanie winem prostym i codziennym. Ale ma to coś specjalnego.  Pełna zgodność nosa i ust ujawniają soczyste nuty czereśni i wiśni, płynnie przechodzące w nuty rodzynek i wanilii. Nad całością unosi się aromat, który w moim domu rodzinnym wydobywał się z tajemniczego wnętrza szafy mojej babci. Były w tym jakieś perfumy, drewno, kurz… Wino ma niewiele ciała, ale w swojej kategorii wagowej jest zaskakujące i pyszne. Zachwycająca jest też oprawa graficzna zwiększająca doznania estetyczne płynące z obcowania z tą etykietą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz