niedziela, 3 lutego 2013

Winnetoo w podróży, część I. Livigno, Rosso di Valtellina DOC.



 

 

Rosso di Valtellina 2009 DOC

Plozza Vini Tirano,

100% Nebbiolo.


Kupiłem w COOP w Livigno za 5 Euro. Polecam, ale w Polsce kupić się go nie da.




Pierwszą część narciarskiego wypadu spędziłem w Livigno, które oprócz świetnych tras narciarskich i słońca, gwarantuje również olbrzymi wybór włoskich win w bardzo dobrych cenach. Zgodnie ze starą traperską zasadą zacząłem degustować od tego co piją autochtoni. Padło na proste Nebbiolo, w DOC Valtellina zwane Chiavennasca. Patrząc na strome szczyty sięgające trzech tysięcy metrów trudno wyobrazić sobie, że można tu uprawiać cokolwiek. Tymczasem na skalistych tarasach górale z powodzeniem uprawiają Nebbiolo, choć wina tutaj produkowane są oczywiście zgoła inne od piemonckich kuzynów. Ta butelka nie była wyjątkiem. Kolor żywy, jasny i wiśniowy. Zapach delikatny, wyczuwalne wiśnie i jagody. W ustach czuć wyraźną kwasowość, owoc  na drugim planie. Zaskoczyła mnie dość niska koncentracja, balansująca na granicy wodnistości. W końcówce pojawiają się nuty skórzane i atramentowe, lekko słone i gorzkawe. Drugiego dnia owoc skutecznie powalczył o bardziej eksponowane miejsce i wino wydało mi się jednocześnie surowe i eleganckie. Tak samo dalekie od nowoświatowych perfumowanych bomb waniliowych jak mała wioska Trepalle, w której mieszkałem i cała ta dolina odcięta od świata zewnętrznego wielokilometrowym tunelem.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz