La Cuvee Mythique 2006
Des Vingerons de la Mediterranee
Kupiłem w firmie Bartex za 35 złotych - świetne!
Langwedocja zawsze miała swoją odrębność. Język, kulturę i religię. Aż swą odrębnością wkurzyła papieża Inocentego III, który nasłał na jej mieszkańców Arnauda Amaury, jednego z najskuteczniejszych inkwizytorów tamtych czasów. On to kazał rzezać wszystkich mieszkańców miast, rozróżnienie między katolikami i heretykami zostawiając Bogu. Szczęśliwie, współcześnie kraina ta płynie winem, nie zaś krwią innowierców. Langwedocja jawi się też trochę krainą drugiej kategorii, na tutejsze wybrzeża nie zawita żaden szanujący się Francuz, opalający swój zadarty i bufoniasty nos na Lazurowym Wybrzeżu. Przez wiele lat była to też kraina dostarczająca wyłącznie tanich win stołowych, stając się AOC dopiero w ostatnich latach. La Cuvee Mythique jest winem, które w zamyśle ma oddać ducha tej krainy. Jego symbolem jest sowa Minerwy, która nauczyła ludzi jak ujarzmić żywioły natury. Mamy tutaj do czynienia z kupażem Syrah, Mourvedre, Grenache z, pochodzącym ze stuletnich krzewów, Carignan. Ta oryginalna mieszanka zagrała w tym winie znakomicie. Wino jest mocne i mroczne. Złożone i spójne. Słodkie i cierpkie. Aksamitne i pieprzne. Łączy w sobie tyle różnych niuansów ile wpływów różnych kultur zobaczyć można w miastach Langwedocji. Owoc jest bardzo w stylu Cotes du Rhone. Głównie wiśnie i słodkie, czarne czereśnie. Syrah dodaje sporą szczyptę pieprzu i ziół z niedalekiej Prowansji. Finisz wypełniony jest nutami czekolady, ziemistymi niuansami i lukrecją. Pomimo upływu lat, piłem rocznik 2006, nadal jest to wino rącze i żywe, owoc krwisty i aromatyczny a kwasowość zdecydowana i przydająca mu osobowości. Jest to jedno z ciekawszych win recenzowanych przeze mnie na blogu. Będę do niego wracał, marząc o łódce kołyszącej się na Canal du Midi, gdzieś między Tuluzą a Beziers, o cassoulet zagryzanym bagietką i zachodzącym słońcu oglądanym przez denko wychylanego właśnie kieliszka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz