wtorek, 5 marca 2013

Jak pachnie garrigue? La combe des oliviers z Langwedocji.







La combe des oliviers,



Appellation Corbieres Controlee



Lorgeril 2010


Kupiłem u Mielżyńskiego, 34 złote, uwielbiam.


Moja słabość do win z południa Francji jest chorobą postępującą. W poprzednich wpisach starałem się zlokalizować szczep, który daje winu taką mroczną gorzkawą nutę kojarzącą mi się z lizolem. Drogą eliminacji wskazałbym na Mourvedre. A tę nutę przypisałbym do lukrecji, rozgrzanej smoły oraz garrigue. Jest to termin oficjalnie stosowany w winiarstwie Langwedocji. Sama nazwa oznacza roślinność porastającą nadmorskie pagórki, na którą składają się dęby ostrolistne, drzewa oliwne, jałowiec, lawenda, tymianek i rozmaryn. Jak się to wszystko latem nagrzej w słońcu, musi pachnieć nieziemsko. To wino jest dla mnie kapitalne. Mocne i pełne owoce – czarne czereśnie, maliny są uzupełnione goryczką smoły i właśnie garrigue – ziemistym, ziołowym akcentem. Uwielbiam takie słoneczne, zadziorne i niebanalne butelki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz