La combe des oliviers,
Appellation Corbieres Controlee
Lorgeril 2010
Kupiłem u Mielżyńskiego, 34 złote, uwielbiam.
Moja słabość do win z południa Francji jest chorobą
postępującą. W poprzednich wpisach starałem się zlokalizować szczep, który daje
winu taką mroczną gorzkawą nutę kojarzącą mi się z lizolem. Drogą eliminacji
wskazałbym na Mourvedre. A tę nutę przypisałbym do lukrecji, rozgrzanej smoły
oraz garrigue. Jest to termin oficjalnie stosowany w winiarstwie Langwedocji. Sama
nazwa oznacza roślinność porastającą nadmorskie pagórki, na którą składają się
dęby ostrolistne, drzewa oliwne, jałowiec, lawenda, tymianek i rozmaryn. Jak
się to wszystko latem nagrzej w słońcu, musi pachnieć nieziemsko. To wino jest
dla mnie kapitalne. Mocne i pełne owoce – czarne czereśnie, maliny są
uzupełnione goryczką smoły i właśnie garrigue – ziemistym, ziołowym akcentem. Uwielbiam
takie słoneczne, zadziorne i niebanalne butelki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz