sobota, 30 marca 2013

Mistrz powrócił, ma się zdrów! Hit z Lidla znów na półkach.

 

Cotes du Rhone Villages 2011

 

Kupione w Lidlu za 14,99 złotych. Perełka.

 
 
W kupowaniu win w dyskontach jest coś z wizyt na pchlim targu. Człowiek musi się przekopać, przez góry porcelanowych koników, pocztówek z Siedlec, żelazek bez kabli, arcydzieł z jeleniem na rykowisku, żeby gdzieś na dnie znaleźć jedną fajną książkę, piękną filiżankę czy starą grafikę. Ma się wtedy poczucie wygranej – odkryło się coś pięknego, zapłaciło grosze, oszukało system. Do półek dyskontowych podchodzę więc z zacięciem podróżnika - zdobywcy i poczuciem misji – przeczesać hektolitry chłamu, oddzielić ziarna od plew, wydobyć perłę na powierzchnię i podzielić się swym szczęściem ze światem – znalazłem TAAKIE wino za 14,99! Tylko ostatnio, jakoś więcej jeleni niż starych rycin, a znalezione perły jakoś wyblakłe, małe i  z tych sztucznych…
Cotes du Rhone Villages z Lidla było taką perłą, ba, kryształową czaszką Indiany Jonesa – świetne, soczyste, typowe dla apelacji i kosztowało piętnaście złotych. Kiedy więc w ostatnią niedzielę niemal potknąłem się o te butelki w jednym ze sklepów, wewnętrzny poszukiwacz – zdobywca zarechotał z zadowolenia i zatarł łapki. Wróciłem do domu, odpaliłem wieczorem i zanotowałem co następuje. W swojej kategorii cenowej – mistrz. Wino czyste, o mocnym owocowym zapachu i prostych czereśniowych ustach. Nutka kwasowości i goryczki zadają szyku i zażegnują widmo banału. Iluminacji doznanej, kiedy piłem to wino po pierwszej podróży Pascala i Karola nie doznałem, ale rekomendować zakup mogę z czystym sumieniem!

1 komentarz:

  1. Etykieta ta sama, ale producent inny. Ja się nie odważyłem kupić pomny zasłyszanych opinii.

    OdpowiedzUsuń