La Galine 2011
Domaine Minervois
Kupiłem w Mielżyńskim, cena 35 złotych, bardzo polecam.
Potomstwo, nawet największym epikurejczykom, pozwala wkroczyć na ścieżkę stoicyzmu. Kiedy
kilka dni przed wytęsknionym urlopem, synek pokazał mi rozdrapaną chrostkę na
dolnej partii ciała, mój wprawiony w bojach rodzicielski mózg wygenerował całą
sekwencję następujących po sobie zdarzeń – chrostek robi się coraz więcej,
lekarz stwierdza ospę, zabrania kontaktu ze słońcem i piaskiem, żona ogłasza
całkowitą kwarantannę. Urlopowe wizualizacje natychmiast zmieniają swą treść.
Zapach morskiej bryzy ustępuje pola aromatom octaniseptów i pudrodermów,
słońce, miast pieścić szyszynkę i skórę, znika za horyzontem żaluzji i rolet
obrażone oskarżeniami o bliznotwórstwo, a stopy, miast słonej morskiej, oblewa
mi woda utleniona… W czwartym roku życia potomka, po serii odwołanych wyjazdów,
przekładanych imprez, wyjść, wizyt, rodzic przyjmuje to wszystko ze spokojem
Zenona z Kition. Zenonowi było o tyleż
łatwiej osiągnąć cnotę, że rezydował w basenie Morza Śródziemnomorskiego. Jako
że fizyczna obecność w jego stronach została właśnie wykluczona, do namiastki
przenosin użyć można chociażby butelki La Galine z Minervois. Człowiek od razu
czuje się, jakby siedział z Zenkiem na
jednej skale. To wino jest śródziemnomorskie w każdej swej kropelce. Owoce,
zwłaszcza śliwy, maliny i czarne porzeczki, są wygrzane, pękają z nadmiaru soku
i słodyczy. W nosie i w ustach pojawiają się silne nuty ziół, łąki i głogu. W
tle majaczą akcenty drewna z gaszonego ogniska dodając winu specyficznej,
mrocznej goryczki. Kapitalne wino, last minute nad południowe morza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz