Monte y Rosa Gran Reserva 2011
Carmenere Cachapoal Valley, Chile
Kupiłem w Biedronce i zrobiłbym to raz jeszcze.
Zachmurzyło się, wiatr przywiał zapach palonych liści,
pokropiło, temperatura spadła niebezpiecznie blisko dziesięciu stopni. Możemy
jej złorzeczyć, ignorować, chadzając uparcie w krótkich rękawkach, ale nadejścia
jesieni uniknąć się nie da. Ja strategicznie udaję się właśnie do Dalmacji,
przedłużając sobie lato do października, ale wyjazd w niedzielę, a pić coś trzeba.
I tu kolejny symptom jesieni, w kieliszku od razu mam czerwono i to tak na
bogato. Carmenere jest szczepem, który po latach bordoskiej prosperity, przez
wieki miał pod górkę. Najpierw z Żyrondy wymiotła go zaraza, emigrował więc do Chile,
gdzie przez lata hołubiono go jako Merlota. Jak wyszło szydło z worka, nikt nie
chciał go uprawiać, obrzucano go grubym słowem i
dopiero po latach odkuł się stając flagowym szczepem tego kraju.
Monte Rosa jest winem bardzo dobrym. Z gatunku takich, które
sprzedawane z drewnianych skrzyneczek, kosztowałoby pięć dyszek i nikt by nie
narzekał. Ma bardzo dużo soczystego owocu, zwłaszcza czarnych porzeczek , uzupełnionych
mocną porcją czekolady, poprószonej szczyptą wanilii, pieprzu. Całość jest
bardzo mocna, cudownie soczysta i ma zadziwiającą, jak na tę cenę, klasę. Warto
kupić kilka butelek na zapas.
Właśnie je piję. Rozbawił mnie ten opis, bo ja czuję tylko wino:) podziwiam humanistów:) Chętnie będę tu wpadać:)
OdpowiedzUsuń