piątek, 13 września 2013

Biedronkowa Gran Reserva, z Cachapoal pod polskie strzechy.





Monte y Rosa Gran Reserva 2011
Carmenere Cachapoal Valley, Chile


Kupiłem w Biedronce i zrobiłbym to raz jeszcze.



Zachmurzyło się, wiatr przywiał zapach palonych liści, pokropiło, temperatura spadła niebezpiecznie blisko dziesięciu stopni. Możemy jej złorzeczyć, ignorować, chadzając uparcie w krótkich rękawkach, ale nadejścia jesieni uniknąć się nie da. Ja strategicznie udaję się właśnie do Dalmacji, przedłużając sobie lato do października, ale wyjazd w niedzielę, a pić coś trzeba. I tu kolejny symptom jesieni, w kieliszku od razu mam czerwono i to tak na bogato. Carmenere jest szczepem, który po latach bordoskiej prosperity, przez wieki miał pod górkę. Najpierw z Żyrondy wymiotła go zaraza, emigrował więc do Chile, gdzie przez lata hołubiono go jako Merlota. Jak wyszło szydło z worka, nikt nie chciał go uprawiać, obrzucano go grubym słowem  i dopiero po latach odkuł się stając flagowym szczepem tego kraju.
Monte Rosa jest winem bardzo dobrym. Z gatunku takich, które sprzedawane z drewnianych skrzyneczek, kosztowałoby pięć dyszek i nikt by nie narzekał. Ma bardzo dużo soczystego owocu, zwłaszcza czarnych porzeczek , uzupełnionych mocną porcją czekolady, poprószonej szczyptą wanilii, pieprzu. Całość jest bardzo mocna, cudownie soczysta i ma zadziwiającą, jak na tę cenę, klasę. Warto kupić kilka butelek na zapas.



1 komentarz:

  1. Właśnie je piję. Rozbawił mnie ten opis, bo ja czuję tylko wino:) podziwiam humanistów:) Chętnie będę tu wpadać:)

    OdpowiedzUsuń