poniedziałek, 30 września 2013

Plavac Mali. Domace crno vino Mariji Druskovic.


Domace Plavac Mali,
Racisce, Korcula 2012

Prezent od serca. Wspaniałe..


Budzi mnie szum fal Jadrana bijący delikatnie o małą plażyczkę za moim oknem. Wstaję wcześnie, zanim rodzina zacznie się kokosić i idę do bistro Cin&Cin na kawę. Tutaj, niezależnie od klasy lokalu, ekspresy są włoskie, wielkie i parzą świetne espresso. W barze już pełno, lokalsi omawiają najnowsze wydarzenia by po godzinie odpalić pierwsze butelki travaricy czy innego pelinkovaca i zacząć rżnąć w karciochy. Ich kłótnie będzie słychać aż do osiemnastej.  Na lazurowej wodzie kołyszą się białe łódeczki, palmy dają jeszcze cień, zanim słońce zacznie grzać na dobre. Patrzę jeszcze na otaczające mnie drzewa, uginające się od oliwek, cytryn, mandarynek, oliwek, kaparów i pociągam pierwszy łyk kawy, czarnej, gorzkiej i tłustej. I tak jak tata Mikołajka myślę z satysfakcją o wszystkich tych, co w Polsce, za biurkami, w autobusach, korkach, smagani  wrześniowym deszczem  i wiatrem.


Pobyt w Chorwacji warto zacząć od kupna oliwy. Tutaj tłoczy ją każdy i jeżeli robi to dla siebie, to  bez pudła będzie ona miała oszałamiający smak i zapach. Kiedy nasza przemiła gospodyni w gratisie dorzuciła mi plastikową butlę wina własnej roboty, uśmiechnąłem się uprzejmie, nie licząc na zbyt wiele. Dzień później nalałem sobie kieliszek i szybciutko poszedłem po następny. To wino było po stokroć lepsze od wszystkich kupnych win czerwonych konsumowanych w konobach i knajpkach. Kapitalna koncentracja, moc owocu, z akcentem na delikatnie dżemowate maliny, jeżyny i śliwy. Końcówka lekko pieprzna, słonawa, z ziołową z nutą czegoś, co mnie osobiście przypomina syrop na kaszel. Szybko poszedłem obadać temat. Za apartamentem na raszkach rosła całkiem pokaźne parcelka Plavaca Mali. Skubnąłem co nieco, owoce ma czarne, nieduże, o bardzo grubej, cierpkiej skórce, okalającej słodki miąższ, Odwróciłem się i moim oczom ukazała się panorama Korculi, nie tak dalekiego Hvaru i majaczących w oddali szczytów gór Biokovo. Ogródek Pani był dla mnie przez chwilę najwspanialszym terroir na świecie.


Oczywiście wiozę dwie butle tego wina do domu i zdaję sobie sprawę, że większość takich zdobyczy traci na wspaniałości z każdym przebytym kilometrem. Na wakacjach takich jak te, wszystko zawsze smakuje lepiej, mocniej, bardziej. Mam też jednak silne wrażenie, że Plavac babci Mariji będzie wyjątkiem od tej reguły…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz