11 butelek, 9 degustatorów, 1 kapitalny wieczór.
Haloooo! Witamy Państwa z czeluści jaskini nielegalnych walk przy
Sczanieckiej w Poznaniu. Zapraszamy na relację
wiekopomnego pojedynku pomiędzy zawodnikami ze stajni Nakrapianego a słynącymi
z elegancji i powabu zawodnikami zawodowej sekcji specjalistycznej. Zawodnicy,
wszyscy z Portugalii, są szczelnie zamaskowani i sędziowie nie wiedzą czy mają
do czynienia z pretendentem czy czempionem. Gotowi? Lets get ready to rumble!
W pierwszym pojedynku rękawice krzyżują blondyni znad rzeki Minho. Zawodnik numer B1 ma bardzo przyjemny, cytrusowy i tropikalny nos, delikatnie bąbelkuje i łasi się do podniebień wyraźnym cukrem resztkowym. Troszkę trąci jednak landryną, a brak wyraźnej kwasowości skutecznie zamyka mu drogę do walk o wyższe laury. Drugi zawodnik, z numerem B2, dziarsko wskakuje na ring, ale jeszcze szybciej go z niego znoszą! Kaszlał, słaniał się na nogach i roztaczał niemiłą woń zatęchłej płyty tekturowej. Techniczny nokaut i szybkie powołanie dla trzeciego zawodnika. Ten, z numerem B3, nadal walczy w piórkowej, ale ma już trochę więcej ciała, pewnej tłustości i materii. Nos ładny, bardziej gruszkowo –jabłkowy, ale finisz zaznaczony wyraźnym alkoholem i utrzymującą się pestkową goryczką. Po odarciu maskowania okazuje się, że zawodnik numer jeden to niejaki Santola (12,99PLN, Biedronka), numer dwa to Terra Antiga (12,99PLN, Biedronka)zresztą świeżo po transferze ze stajni 6Win, trzecim zaś jest Quinta do Burgo (30PLN, MineWine). Sędziowie nie wskazują jednoznacznego zwycięzcy, nikt nie zachwyca, kilku deklaruje chęć zaproszenia Santoli na działkę lub taras, z do Burgo ktoś chciałby zjeść sałatkę. Co do tego, że promotorem Santoli jest Nakrapiany też nie ma jednak większych wątpliwości. Reprezentant stajni zawodowców ma w pojedynku blondynów wyraźnie większą klasę, styl i technikę.
Walka numer dwa zaczyna się wejściem na ring zawodnika,
który szybko zostaje scharakteryzowany jako grubo ciosany prostaczek w
świecącym dresie. Jego intensywny
wiśniowy zapach jest raczej kupiony na bazarku niż w perfumerii. W gębie mocny,
soczysty jak siarczyste przekleństwo, krótki i prosty jak konstrukcja cepa. Nie
można mu jednak odmówić uroku, autentyczności i chłopskiej witalności. Zawodnik
drugi jest z gatunku nieokreślonych. Niby ma owoce, ładnie podbite waniliową
beczką, w sumie ma też szyk i charm, ale sędziom podpada jego zmanierowanie i
brak autentyzmu. W sumie to nadal ten sam grubo ciosany prostak, tylko po
inteligentnym tuningu speców od wizerunku. Zdarcie szatek i widać, że
zawodnikiem numer jeden był FOZ promowany przez Joao Portugal Ramosa(16,99,Biedronka),
zawodnikiem numer dwa zawodowiec od Louisa Duarte(29,50 Mielżyński). Ponownie,
lepszy był profesjonalista, ale sędziowie nadal kręcą nosem na słaby poziom
zawodów.
Walka trzecia zaczyna się od soczystego uderzenia. Na ring
wskakuje zawodnik o gibkich, kocich ruchach. Elegancki i trafiający w punkt
mocą soczystych, świeżych owoców ledwie dotkniętych wanilią i czekoladą beczki.
Sprężysty i luźny w kroku, bardzo podoba się komisji sędziowskiej. Zapał i
entuzjazm słabnie jednak kiedy jego
przeciwnik chuchnął sędziom w nosy stęchłym kartonem, za co ci natychmiast posyłają
go do zlewu. Drugi techniczny knockdown tego wieczoru. Po szybkim zrzuceniu
odzieży okazuje się, że zachwyty wzbudzał Evidencia z Dao (33PLN, 6Win),
kartonem straszył zaś Pedra Cancela z tego samego regionu(17,99, Biedronka).
Szkoda, bo na Pedra przed tą walką były wysokie kursy u bukmacherów.
Na ring wskakują dwaj zawodnicy, którzy szybko okazują się
być bliźniaczo do siebie podobni. Śliwkowo- wiśniowe, porzeczkowe nosy noszą
ślady solidnego prostowania beczką. Całość przysypana jest warstwą wanilii, drewna i kakao. W
ustach szóstka ma odrobinę więcej owocu, piątka zaś jawi się bardziej rozwodnionym i niewyraźnym. W obu przypadkach czynnikiem
uniemożliwiającym wysoką notę staje nalewkowy, alkoholowy charakter obu
zawodników. Chłopak z piątką na trykocie zaczął zyskiwać w ostatnich rundach,
kwestią problematyczną było, czy odrobił stratę z pierwszej części pojedynku.
Ostatecznie sędziowie nie wskazują zwycięzcy i pojedynek zakończył się
sprawiedliwym remisem. Pod piątką kryje się Paco de Monsul wyszkolony przez
Quinta do Vallado, którego tańsi zawodnicy walczą u Nakrapianego, ci z wagi
ciężkiej są z kolei w stajni Mielżyńskiego (19,99PLN Biedronka). Pod szóstką
chował się niejaki Rufo trenera Van Zellersa również walczący u Mielżyńskiego (39,50PLN,
Mielżyński)
Czas ma walkę w kategorii ciężkiej, która ma dość nieoczekiwany przebieg. Zawodnik
z siódemką chyba ślizgnął się na ważeniu, bo chodzić powinien w niższych
kategoriach wagowych. W zasadzie zlewa się z piątką i szóstką – ten sam typ
owocu, beczkowy sznyt i gryzący alkohol. Zawodnik numer osiem najwyraźniej chce
zaimponować sędziom mocą i niebanalnym stylem, ale szybko zostaje określony
jako dziwak i paskuda i zbiera solidną porcję gwizdów. Ktoś tutaj wystawił sumitę
na sterydach, który razi sztucznymi, korzennymi, czekoladowymi nutami
okraszonymi taką dawką goździków i wanilii, że należało się zastanowić, czy to
nadal jest wino, a nie jedna z popularnych nalewek ziołowych. Tutaj lepiej
wypada więc aspirujący do ekstraklasy zawodnik Nakrapianego czyli Duourosa(24,99PLN,
Biedronka). Słuszny gniew komisji
wywołuje z kolei najdroższy w całej stawce Abadim Reserva(59PLN Centrum Wina).
Pojedynek zakończony. Niektórzy sędziowie i komentatorzy
wydawali się lekko zmęczeni, stąd wnioski wyciągane były kilka dni po gali. Ale
o tym w osobnym wpisie.
Tyle flaszek wypili i średnio zadowoleni :) może lepiej kupić jedną porządną? :)
OdpowiedzUsuńJedną flaszkę? Na dziewięć osób? Widzę, że kolega się już mocno w Poznaniu zadomowił:)
Usuń