Sauska Cuvee 13
Villany 2011
Kupione u Mielżyńskiego, cena 47,70 złotych. Mimo ceny - warto.
"Wina z Vilanny charakteryzują się przede wszystkim
elegancją. To wino dżentelmenów i dam. Według mnie należałoby podawać je na
balach. Świetne też jest na uroczystość zaręczyn. Miłe w piciu, wyróżnia się
humorem, któremu wprawdzie do pogodnej mądrości wina z Csopak, ale przecież
każde wino jest na swój sposób indywidualnością. Wszystkie pozytywne cechy wina
z górzystych, południowych okolic Villany człowiek doceni dopiero wówczas,
kiedy wykąpany, ogolony, w smokingu lub fraku zasiądzie ze szklaneczką na eleganckim
przyjęciu, z partnerką w wieczorowej sukni. Delikatne w smaku, dodają
jednocześnie wigoru w tańcu"
Tyle o czerwonych winach z Villany napisał w „Filozofii Wina”
Bela Hamvas. A ja swoją butelkę Sauski piłem w dresowych spodniach, upaprany
mięsem pasztetu, przesiąknięty zapachem zakwasu buraczanego, strudzony
wałkowaniem ciasta na pierogi… jak zwykły prostak. Na swoje usprawiedliwienie
mam tylko to, że cytowany ustęp przeczytałem dwa dni po wypiciu wina.
Do kraju bratanków mam niesamowity sentyment. Dzięki
węgierskiej dziewczynie, świetnie poznałem Budapeszt i codzienne życie Węgrów.
W węgierskiej stolicy zaprzedałem swą duszę i ze dwie pensje marcepanowi z Szamos. Pierwsze węgierskie wino dostałem od
dwóch przyjaciół z lat studenckich, Zsoltana i Arpada, którzy mieszkali u mnie
podczas mistrzostw świata w piłce nożnej Francja 1998. Winem był oczywiście
Bikaver i chłopaki kazały mi je pić z colą. W przerwach między piciem,
oglądaniem meczy, graniem w piłkę i łowieniem ryb, Węgrzy doprowadzali mojego
tatę do nerwicy, opróżniając naszą lodówkę w dwudniowych mikrocyklach. Tata
spędził ten miesiąc w Makro, a punktem kulminacyjnym węgierskiego obżarstwa był
pojedynek na kiełbaski z grilla, zakończony wynikiem 12:10 dla Zsoltana.
Być może za sprawą tego sentymentu, od dłuższego czasu
chciałem kupić sobie butelkę czerwonego węgrzyna, a tych niestety w sklepach
jest niewiele. Z odsieczą przyszedł Mielżyński, wprowadzając do swojej oferty wina
Sauska. Cuvee 13, Villany 2011 jest zbudowane na bazie Cabernet Franc,
uzupełnionym Merlotem, Cabernetem Sauvignon i Syrah ( nie bez powodu o Villany
mówi się małe Bordeaux). Wino jest reprezentatywne zarówno dla czerwonych win z
Villany jak i dla Cabernet Franca. Aromatyczne, kusi nutami wiśni, owoców
leśnych i przypraw. W ustach zaskoczyło mnie bardzo lekką, zwiewną wręcz
budową. Owoce są lekko wycofane, ale bardzo eleganckie, wykończone nutką
pieprzu. Wysoka kwasowość i zdecydowane taniny nadają winu bardzo ożywczego, świeżego
charakteru. Korzystają z francuskiej skali odniesień, winu zdecydowanie bliżej do
Gamay niż do Bordeaux. Smakowało mi bardzo, jedyne co mógłbym mu zarzucić, to
cena, która, mimo wszystko, jest odrobinę zbyt wysoka. Ale to już kazus
wszystkich dobrych czerwonych węgrzynów, które dzięki drobnemu szowinizmowi
Węgrów gotowych płacić bardzo dużo za wyroby krajowego winiarstwa, są delikatnie przeszacowane.
PS. Przyznam się do jeszcze jednego węgierskiego dziwactwa –
namiętnie czytam etykiety kosmetyków po węgiersku. Kocham ten język i to jak
kompletnie w żadnym dźwięku, wyrazie i konstrukcji nie przypomina żadnych
innych znanych mi narzeczy… jeżeli istnieje na ziemi jakikolwiek dowód, ślad
obecności obcej cywilizacji – stawiam na język Madziarów. Boldog karácsonyt
mindenkinek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz