czwartek, 17 kwietnia 2014

Perełki z biedronkowych koszy. Quinta das Setencostas

Quinta das Setencostas 2009
DOC Alenquer

Wygrzebane z wyprzedażowych koszyków, warte każdej z dwudziestu pięciu wydanych złotówek.


Gdyby prawdziwy Winnetou miał taki refleks jak Winettoo, to seria Karola Maya zamiast trzynastu sążnistych tomów miałaby jeden rozdział, a słynnego czerwonoskórego brata zabiłaby pierwsza napotkana blada twarz. Pijana, ślepa na jedno oko, z niedowładem ręki i zaawansowanym reumatyzmem.  Na kwietniowej akcji Biedronki pod znakiem Vallado już dawno osiadł kurz, pojedynczy blogerzy zamieszczają jeszcze notki na temat ostatnich butelek, względnie dobierają wino do wielkanocnych jaj i żurków.  Ja tymczasem wracam do butelki, która w blogosferze omawiana była w okolicach święta zmarłych.  

Pierwszą butelkę wziąłem przypadkiem, łapiąc się na lep wielkiego napisu OSTATNIE SZTUKI. Cena tego wina jednak wcale nie spadła i kosztowało mnie ono tyle samo, ile płacono za nie w listopadzie. Czyli 24,99. Po pierwszych kilku łykach wsiadłem w samochód i w kolejnych dwóch Biedronkach złowiłem jeszcze dwie butelki. Przez kolejne tygodnie niespiesznie eksplorowałem kolejne lokalizacje, ale charakterystycznej brązowej etykiety już nigdzie nie było. Aż wpadłem do Biedronki na ulicy Polskiej, gdzie moim oczom ukazał się taki widok.


Quinta das Setencostas jest winem świetnym.  Mamy tu do czynienia z rocznikiem 2009, więc wszystko w tym winie się już poukładało, przegryzło i wygładziło, a sekwencję aromatów i smaków można by próbować hasłowo uchwycić w następujący sposób: obornik, dżem porzeczkowy, sok z jeżyn, dym z ogniska, suszone śliwki, brownie z gorzkiej czekolady, espresso, zioła prowansalskie.  Całość jest mięciutka jak kaczuszka, aksamitna niczym kiciuś i krągłą jak modelka plus size. Owoce są szczodre, cudownie wygrzane, kwasowość nadal dość żwawa, wszystkie elementy we właściwych proporcjach. W zderzeniu z napiętymi jak postronki winami z Douro (nawet Vallado 2011 kupione u Mielżyńskiego zdawało mi się jeszcze za młode) to wino z Alenquer oferuje przestrzeń, oddech i kojące wyluzowanie. Kto ma blisko na ulicę Polską w Poznaniu, może sobie znacząco umilić święta. Polecam.

3 komentarze:

  1. A ta ulica Polska to w DC, czy w innym mieście? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poznań, i jak się okazało, nie Polska a Bułgarska. Słaby jestem z topografii miasta rodzinnego...

    OdpowiedzUsuń