Greyrock
Hawke's Bay Sauvignon Blanc 2013
Wine of New Zealand
Kupiłem w Biedronce, wypiłem w święto pracy, kosztowało albo 25 albo 29 złotych, nie pamiętam. Świeżość!
Kiedy w 1973 roku dzielny naród Kiwi posadził pierwsze
sadzonki Sauvignon Blanc, nikt nawet nie śmiał przypuszczać, że w ciągu kilkunastu
lat wino z nich zrobione osiągnie status
prawdziwej gwiazdy i stanie się paszportem win z Nowej Zelandii na światowe
rynki. Jego oszałamiająca intensywność, kieliszki eksplodujące bombą aromatów
agrestu, limonki, grejpfruta, papryki, koszonej trawy, soczystość, świeżość i
czystość, stały się wzorcem metra dla SB z nowego świata. Za tą sławą poszedł popyt, który dość szybko
wywindował ceny butelek z Nowej Zelandii do poziomu skutecznie wypychającego te
butelki poza poziom takich do codziennego picia. Z pomocą przychodzi jednak
nieoceniona Biedronka, wstawiając na swoje półki wino Greyrock z Hawke’s Bay w
cenie do trzech dych. Wino to jest kolejną pozycją z cyklu Sommelier poleca i
tym razem przyznaje, że poleca szczerze i od serca, bo wino jest bardzo dobre.
Hawke’s Bay położone jest na północnej wyspie, którą cechuje
klimat cieplejszy niż, ten dający tak wspaniałe efekty w osławionym
Marlborough. Być może dlatego, Sauvignon jest dopiero piątym na liście
najpopularniejszych uprawianych tu odmian (o dziwo na szczycie listy jest Pinot
Gris). Greyrock ma natomiast wszystkie
przymioty dobrze zrobionego SB z nowego świata. Pachnie zdecydowanie (choć
zdarzało mi się wąchać znacznie bardziej perfumowane egzemplarze) głównie
grejpfrutem, limonką, agrestem i ananasem. W ustach jest niezwykle odświeżające, soczyste i długie. Smaki są tożsame z aromatami, długo utrzymują się w ustach, kwasowość zdecydowana, choć jak klimat cieplejszy i to kontry w
postaci cukru jest jakby ciut więcej. Nie wiem, czy wino o takim profilu
spodoba się Polakom, obstawiam, że lepiej sprzeda się brazylijski kupaż
Gewurtztramminera, Moscato i Malvazji, ale ja je szczerze polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz