Marques de Burgos 2011Roble, Tinto Fino
Kupiłem w Mielżyńskim, cena detaliczna 48,50 złotych. Jest dobrze!
Człowiek musi sobie od czasu do czasu polatać, jak
powiedział Arkaszka do Lutka pod Grandem, w Sopocie. I ja się zasadniczo z Arkaszką zgadzam, co
nie przeszkadza mi siedzieć w samolocie jak na szpilkach, pocić się, wsłuchiwać
się w każdy podejrzany dźwięk silnika i podwozia, przyglądać się podejrzliwie
współpasażerom i stewardesom, względnie entuzjastycznie przyłączać się do klaskania po
posadzeniu maszyny przez pilota. Do balonu, który tak pięknie zdobi etykietkę
Marques de Burgos, zdecydowanie bym nie wsiadł, nawet po wypiciu kilku
Marquesów de Burgos. Niemniej wśród wszystkich współczesnym Ikarów, najbardziej
zaimponował mi właśnie baloniarz.
U Larrego Waltersa pragnienie wzbicia się w
przestworza, mimo braku funduszy, był tak wielkie, że zdecydował się polecieć
na ogrodowym krześle uzbrojonym w zestaw balonów meteorologicznych. W siatkę spakował sobie sznytki na drogę,
wziął do ręki piwko i wiatrówkę, którą
miał zamiar stopniowo zmniejszać ilość balonów. I odciął sznurek.
Kilkanaście minut później wieża kontroli lotów najbliższego lotniska dostała
zgłoszenie od pilota samolotu dotyczące przerażonego człowieka mknącego przez
przestworza na krześle i to na wysokości blisko 5000 metrów. Dopiero po jakimś
czasie, otrząsnąwszy się z pierwszego szoku, Larry przestrzelił kilka balonów i
z poważnymi odmrożeniami wylądował na słupie elektrycznym, wyłączając prąd w
całkiem pokaźnym miasteczku. Został niezwłocznie aresztowany. Zapytany po co to
zrobił, odrzekł - człowiek nie może ciągle tak tylko siedzieć i siedzieć.
A samo balonowe wino? Jest naprawdę znakomite. Ribera del Duero słynie z produkcji win
obciążonych dziedzicznie skazą nadmiernego ekstraktu, wysokiego alkoholu i
przesadną fascynacją przemysłem drzewnym. Szczęśliwie, moda na wina ciężkie,
karykaturalnie przerysowane, suche i wytarzane w waniliowych choinkach
zapachowych, przemija także i w tej apelacji. Marques de Burgos jest winem
nowoczesnym, choć niewypierającym się swego riberowego pochodzenia. Na
pierwszym planie są tutaj słodkie, bardzo dojrzałe owoce – maliny, wiśnie,
czereśnie. Dopiero na drugim planie pojawia się beczka. Jest bardzo przyjemna,
słodka, niemal aksamitna i smakowicie czekoladowa. Kwasowości jest tak w sam
raz, a długość tego wina porównać można chyba tylko do długości bloków reklamowych
w Polsacie. Gdzieś na samym końcu pojawia się zaś nutka, którą ostatecznie
skojarzyłem ze smakiem cukierków Kukułka – taki miły akcencik z dzieciństwa.
Jest dobrze! odpowiedział Arkaszce Lutek. I nie mylił się ani odrobinkę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz