Ingegno Barbera Oltrepo Pavese D.O.C
Kupiłem w Faktorii Win za 24,99. Powinno kosztować 19,99, ale ajent zmienił cenę, a Pani ekspedientka nie chciała dokładać do manka z własnych. Chciałem polemizować, ale skład personalny kolejki odwiódł mnie od tego zamiaru. Niemniej warto!
Jak pudziesz z wymborkiem wyćpnąć ogigle na gemylę, to kuknij ino na ekę, czy nie ma jakichś
szczunów z naszego fyrtla. Jak nie rozumiecie, znaczy się, nie jesteście z
Poznania. Szczęśliwie, obie moje babcie posługiwały się gwarą poznańską, a ja
często dopiero po minach znajomych z innych części Polski orientuję się, że nie
wszystkie słowa wpojone mi przez babcie, mają ogólnopolski charakter. Babcia
Jasia, za gzuba, kazała mi iść umyć
sznupę, wysmarkać klukę, założyć jaczkę z kapucą i iść z nią nazbierać hyćki na herbatę. A babcia Pela, która głównie kręciła
się przy fajerkach, wyzywała dziadka od brynczących nyroli, pytała się wiela kosztuje to, co akurat
chciałem sobie kupić i przemycała w czekoladzie trochę bejmów dla mnie i
brachola.
Wszystko to przypomniało mi się za sprawą nowej oferty
Faktorii Win, o której donosił Blurppp. Najbliższy sklep z ich ofertą znajdował
się na, słynnym w Poznaniu, rogu Kanałowej i Małeckiego (nie, nie chodzi o
Jakuba, Jakub nie ma JESZCZE ulicy w Poznaniu;) na którym w latach pięćdziesiątych
spotykała się Eka Małeka. Jeżeli chcielibyście dowiedzieć się więcej o Ece,
bardzo polecam obejrzenie tego filmu. My tu podniecamy się Chłopcami z Ferajny,
Gangami Nowego Jorku, a historia walk Wróbla z Małeki i jeżyckiego Kowala zdaje się być równie pasjonująca.
Wczorajsza wyprawa po wino na Małekę kosztowała mnie jednak trochę zdrowia, bo
do dziś nie jest to rewir, w który należy się zapuszczać po zmroku.
Przypominały mi o tym zarówno błyskające gdzieniegdzie błękitne światełka
radiowozów, ciekawe spojrzenia nieciekawej młodzieży palącej ćmiki po bramach,
jak i asortyment zakupiony w sklepie przez kolejkowiczów stojących przede mną.
Za sprawą trzech klientów, w kilka minut
wąsata ekspedientka pozbyła się czterech cytrynówek Lubelskich, czterech
sześciopaków Żubra, dwóch paczek papierosów Poznańskie oraz dużej butelki nalewki wiśniowej. Wina Faktorii stały gdzieś na tyłach sklepu
pokryte kotami kurzu i nie sądzę, żeby ktokolwiek, kiedykolwiek przede mną kupił
choć jedno z nich.
Barbera Oltrepo Pavese, brzydsza i mniej uznana siostra Barbery
z Piemontu, okazała się jednak w pełni rekompensować stres związany z zakupem.
Wino jest bardzo soczyste, lekkie i żywe. Pachnie pięknie – wiśniami i suszoną
żurawiną podbitą lekko leśną nutą. Zbudowana
jest tak w sam raz, z dużą ilością owocu, wyraźną kwasowością i praktycznie całkowicie
pozbawiona jest taniny. Bardzo podobała mi się też wyraźnie pikantny akcent na
finiszu. Dzięki zdecydowanej kwasowości wino świetnie poradziłoby sobie ze świętomarcińską gęsiną jak i z pieczystym na świątecznym
stole. Bardzo dobre wino.
Aha. Powrót z Małeki był jeszcze bardziej energetyzujący. Po skręceniu w Strusia potknąłem się o wózek
inwalidzki, którego właściciel szarpał dwie siedzące na murku przyjaciółki, żądając zwrotu powierzonych środków pieniężnych. Jednej z przyjaciółek w niczym
nie zakłóciło to snu, druga zaś pozdrowiła mnie serdecznym słowem, które to
pozdrowienie dodało moim krokom zdecydowanego wigoru. Muszę więc poszukać innego sklepu z winami Faktorii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz