sobota, 22 czerwca 2013

Biedronkowe wino miesiąca - Santola Vinho Verde.



Santola

Vinho Verde 2012

Kupione w Biedronce za 12,99 złotych. Brać, pić póki gorąco!

 
Na dworze w końcu upał. A jak upał to Vinho Verde. Z tego założenia wychodzi chyba coraz więcej rodaków. Ostatnio wybrałem się do Biedronki po butelczynę Vinho Verde Ponte de Lima, starszy Pan uprzejmie przepuścił mnie w pobliże regału i nie patrząc nawet na to czego tam szukam, rzucił przez ramię – ma Pan pecha, wziąłem dwie ostatnie.

W zeszłym roku Biedronka przez całe lato nie wystawiła na regały ani jednej butelki Verde – w tym roku nadrabia zaległości. Winem miesiąca jest Santola, kosztująca 12,99 złotych. Etykieta jest bardzo ładna, ale napisane są na niej wyłącznie komunały o lekkich trunkach ze słynnego portugalskiego regionu. Po dwóch godzinach w zamrażarce wino pokryło się szronem i ostatecznie trafiło do kieliszka. Zapach ma bardzo ładny -  dużo aromatów, cytrusów, agrestu i białej porzeczki. W ustach równie dobre, na pierwszy plan wypycha się słodkawy grejpfrut. To czym wino to odróżnia się od innych tanich Verde jest wyraźny cukier resztkowy. Nadal jest bardzo świeże, sporo w nim kwasowości, ale jest ona ładnie złamana słodyczą. Pije się to świetnie, ale pić trzeba szybko ;) jak tylko ulecą bąbelki, a temperatura wina się podniesie, czar pryska. Nie ma klasy Murahlas de Moncao, ale z tanich, lekkich Verde jest chyba najlepsze. Bardzo polecam!!

PS. Jak wynika z lektury oficjalnej strony Vinho Verde, etykieta została przygotowana specjalnie na polski rynek – pewnie pod dyktando zakupowców Biedronki, którzy jak wieść gminna niesie, potrafią odstrzelić świetne wina za to, że mają zbyt tanio wyglądającą etykietę. Santola  to po portugalsku pająk morski, sporej wielkości krab. Tradycyjna etykieta wygląda tak. Widać jednak bez herbu nie można się obejść...

środa, 19 czerwca 2013

Jak w masło nóż mi wchodzi róż! Winne Wtorki na różowo.


 

La belle Angele

Syrah 2011

Vin de France


Kupiłem w Tesco za 10 złotych. Bardzo dobry zakup.


Podobnie jak Mariusz z „Pisane winem” kompletnie nie czuję różu. Nadal jestem na początkowym etapie poznawania niuansów bieli i czerwieni i wgryzanie się w róż odkładam sobie na później. Wychodzę z założenia, że jak przyjdzie czas, to przez cały sezon będę pił różowe i wyrobie sobie wiedzę i pogląd na temat tego czy fajne, czy nie, które fajne, a które nie, czy bardziej truskawka czy guma balonowa. Ale temat winnych wtorków mnie nie zmartwił – w taki upał … jak w masło nóż, mi wchodzi róż.


Belle Angele kupiłem po części dlatego, że te etykiety strasznie mi się podobają, po części dlatego, że wino z tej linii przychylnie zrecenzowała Winicjatywa. Ekspresowe chłodzenie i możemy przystąpić do konsumpcji . W nosie świetnie – arbuz, melon, brzoskwinia i malina. W ustach – równie dobrze. Wino ma swoją budowę, solidną fakturę, jest mocno owocowe z dobrą ożywczą kwasowością, ale…  I tu następuje Wiekopomna Chwila. Przedstawiam Wam Teorię Rzyganka. Ten, może mało elegancki, ale nad wyraz trafny termin opracował mój znamienity przyjaciel Toffik. Odnosi się on do wódczanego posmaku, który pojawia się w jamie gębowej, po przełknięciu wina, który to posmak niejako cofa się z przełyku. Moim zdaniem, żaden wyraz nie odda lepiej istoty tego posmaku niż „rzyganko”. Stąd wina, głównie białe, albo rzyganko mają, albo nie. Albo mają rzyganka dużo, albo malutko. Ale rozpoznajemy je natychmiast! Belle niestety rzyganko posiada i to w sporej ilości. Pomimo bardzo niskiej temperatury trochę mi ten alkohol przeszkadzał, choć jest to jedyny mankament tej butelki. W cenie 10 złotych jest to rewelacja, spodziewałem się raczej różowej wody, dostałem przyzwoite wino. Polecam.

PS. Ciekawe czy Parker słyszał o rzyganku…..
W ramach Winnych Wtorków
 

wtorek, 18 czerwca 2013

Nowa i stara Hiszpania - Klub Domu Wina, relacja.





Czwartkowy wieczór cechowało ciężkie, burzowe i gorącą powietrze. Skoro jeden z prezentowanych regionów – Jumilla, słynie z gorącego klimatu, poznańska pogoda najwyraźniej postanowiła się dostosować do degustacji win z tej apelacji. A próbowałem ich podczas kolacji Klubu Domu Wina zatytułowanej „Nowa i stara Hiszpania” Jaki był jej bilans? Trzy wina znakomite, dwa bardzo dobre i jedno średnio udane – czyli bardzo dobry. Ale po kolei…

 

Cava Mata Brut Reserva 2009

 

Macabeu 39% Xarel-lo 23% Parellada 38%

Agusti Torello Mata

 
 
Pierwsza w kieliszkach musowała rasowa cava o świeżym owocowym sznycie. W jej nosie dominowały słodkie jabłka, w tle pojawiły się rodzynki i ziołowe niuanse. W ustach wino było soczyste, rześkie, z dobrym balansem między kwasowością i słodyczą. Zadziałało jak odświerzająca bryza.


Cava Reserva Barrica 2008

Macabeu 100%

Agusti Torello Mata


 
Druga na stół trafiła Reserva Barrica, cava ładnie wyokrąglona beczką, zyskująca dzięki niej piękne aromaty słodkich bułeczek i odrobinę zaskakującego suszu owocowego. W ustach wino było kremowe, maślane, z nutami piekarniczymi i drewnianymi. Serwowano ją z przystawką z oliwek i marynowanej papryki i było to udane połączenie.

 



Viognier

Casa de la Ermita 2011


 
Na stole pojawiła się druga przystawka, melon, serrano i manchego, a mu przenieśliśmy się z Katalonii do palonej słońcem Jumilli. Serwowany Viognier zachwycał w nosie intensywnością owoców egzotycznych, melona, gruszki i rodzynek. Smak jednak odrobinę rozczarował – wino było dość tłustawe i oleiste, wchodzące w nuty wina półwytrawnego i choć bardzo podobało się przy stole – jest idealnie skrojone na potrzeby polskiego konsumenta - mi brakowało w nim kwasowości, rześkości i życia.

 

Roble

Monastrell Petit Verdot

Casa de la Ermita 2011


 

Typowe Roble, ale takie z właściwą proporcją między owocowością a młodym dębem. Wyrazisty czerwony owoc jest w winie zasługą Monstrell, Petit Verdot dodaje winu struktury i tanin. W odbiorze, wino było krzepkie, mocno zbudowane z wysokim poziomem alkoholu, który został jednak świetnie wtopiony i zupełnie nie przeszkadzał. Finisz był zaskakująco długi, zbudowany na nutach wanilii, cacao i pieprzu. Nieźle komponowało się z cukinią i chorizo w paprykowym sosie.

 

Petit Verdot

Casa de la Ermita 2007


 

Kapitalne wino ze szczepu, którego w Hiszpanii zupełnie bym się nie spodziewał. W nosie wyraźne aromaty pudełka po cygrarach, owoców leśnych, gaszonego ogniska, skóry i ściółki leśnej. W ustach kapitalnie soczyste, z wyraźnym owocem, kwasowością i świetnie zbalansowanymi nutami odbeczkowymi.  Ma swój ciężar gatunkowy, jest dotknięte szlachetną patyną, ale nadal zachwyca wigorem. Podano je z wieprzowiną duszoną z fasolą, ale tym razem wolałem się skoncentrować na kieliszku niż talerzu.
 

Cava Mata Rosat

Trepat

Augusti Torello Mata



Jedyne niezbyt udane wino wieczoru. Dla mnie problemem były wyraźne nuty jabłkowe, które z różem nie do końca idą dla mnie w parze. Doznania smakowe nadto rozjeżdżały mi się z pozostałymi zmysłami i sytuacji nie uratował nawet smaczny deser na bazie truskawek.
 



 
Podsumowując, spędziłem bardzo przyjemny wieczór. Atmosfera była kolacyjna, ale na tyle swobodna, żeby nie krępować gości, bardzo ciekawe były też komentarze reprezentanta Casa de la Ermita, Pana Sergio Pereletegui, który posługując się ciekawą mieszanką angielskiego i hiszpańskiego, z dużym zaangażowaniem opowiadał nam o specyfice regionu, poszczególnych winnicach, procesie produkcji i własnym odbiorze prezentowanych butelek.



 
Degustowałem na zaproszenie Pani Marty Kaszyńskiej z poznańskiego Domu Wina.

wtorek, 11 czerwca 2013

Absolutny HIT z Żabki - Vinho Verde Muralhas de Moncao 2012

 

Muralhas de Moncao 2012

Vinho Verde, Alvarinho, Trajadura


Kupiłem w Żabce za 22 złote. Żabka mistrz!

 
 
Chwilowo w winnej blogosferze trwają wyścigi na to kto szybciej zdegustuje biedronkowe butelki i kto pierwszy zamieści grafiki z przewodnikiem po rafach i perłach najnowszej oferty.  Dla porządku proszę zakonotować – o wspaniałym żabkowym odkryciu pierwszy doniósł Wam Winettoo;)
Takie przygody to ja lubię. Strasznie chodziły za mną dziś lody sorbetowe, toteż wieczorem wyszedłem do pobliskiej Żabki.  Zamiast jednak zanurkować w zamrażarce, jak zahipnotyzowany podbiegłem do półki z winami. A tam w najlepsze stała sobie, wyłożona przez obsługę godzinę wcześniej, butelka VINHO VERDE MURALHAS DE MONCAO. Z niedowierzaniem kazałem Pani za ladą sprawdzić cenę – 22 złote!

W nosie wspaniała orgia owoców – melon, mango, morele, brzoskwinie. W ustach idealny balans słodyczy, rześkości, kwasowości, pestkowej goryczki. W tym winie wszystkiego jest w sam raz i w ten ciepły letni wieczór, kolejne kieliszki spożywane na tarasie wprowadziły mnie w moje polskie saudade… i radość i spokój i tęsknota za letnią podróżą w nieznane..

Tyle się pisze ofercie Biedronki, a tu Żabka - hop i skasowała te dywagacje jednym celnym podbródkowym prostym. Nie w głowie mi te wszystkie mnie lub bardziej pijalne biedronkowe wynalazki skoro za dwie dyszki z kawałkiem mogę sobie na rogu kupić kawał Portugalii!